Myśl wyrachowana: Niech świat obwinia Kościół, byle niesłusznie.
Znajoma zakonnica zapytała dzieci na religii o skojarzenia ze słowem „ksiądz”. „Pedofil!” – odpowiedzieli zgodnie uczniowie. – Poprosiłam ich o jakieś inne skojarzenia, ale nic im do głowy nie przyszło – opowiadała mi siostra.
Teraz, gdy propaganda chce uwikłać w odpowiedzialność za przestępstwa seksualne nawet Benedykta XVI, staje się jasne, że chodzi o stworzenie wrażenia, iż za pedofilię odpowiada cały Kościół. I właściwie tylko on. Od lat nie słychać o krzywdzeniu dzieci w jakimkolwiek innym środowisku. Nie ma afer poza Kościołem, a jeśli ktoś coś wyciągnie, sprawa zaraz ucicha.
Niektórzy przewidują, że gdy już atakujący „uporają się z Kościołem”, pedofilia stanie się cnotą, tak jak już nią była na fali rewolucji seksualnej w drugiej części minionego wieku.
Niemożliwe? Pamiętajmy, że wolność seksu w każdym wieku i w każdej konfiguracji to jeden z głównych postulatów obecnej cywilizacji. Aktualnie pedofilia została z tego wyłączona, ale swego czasu było inaczej. Gdy polityk Zielonych Daniel Cohn-Bendit w latach 80. XX wieku zachwalał w telewizji erotyczne igraszki z udziałem dzieci, spotykał się z uznaniem. A i później nie przeszkodziło mu to zasiadać w europarlamencie i pełnić funkcje przywódcze. Jeszcze w 2016 roku w wywiadzie dla „Wyborczej” ganił Kościół w Polsce za to, że „nie przystosował się do realiów Europy i nie przyswoił sobie wartości europejskich”.
Warto to wiedzieć, ale czy mamy oczekiwać „sprawiedliwego podziału win” po to, żeby Kościół wypadł lepiej na tle jeszcze gorszych? Na pewno nie! Jeśli Kościół ma spełniać swoją misję, musi świecić blaskiem świętości, a nie zadowalać się brakiem oskarżeń. Sprzeciwy ze strony świata zawsze będą. Jeśli ich nie ma, to albo już jest po paruzji, albo jesteśmy na obradach niemieckiej Drogi Synodalnej. Ważne, żebyśmy obrywali niewinnie, a nie z powodu win – bo na razie z tym jest problem.
Niedawno podczas Mszy czytano lekcję o Dawidzie, którego przeklinał niejaki Szimei, oskarżając króla o winy, których ten nie popełnił. Dworzanie chcieli go zabić, ale Dawid zabronił. „Pozostawcie go w spokoju, niech przeklina, gdyż Pan mu na to pozwolił” – powiedział (2 Sm 16,11). Pomyślałem, że to przecież „Pan pozwolił” na to, co nas teraz upokarza. A skoro tak – trzeba to przyjąć z pokorą. Kto się ma oczyścić w pierwszej kolejności, jeśli nie Kościół? A ma z czego. I bądźmy realistami: bez zewnętrznych nacisków niewiele by się zmieniło. Pewnie, że naciskającym często chodzi o wyczyszczenie Kościoła tak, żeby po nim tylko zabytki zostały, ale nie tak będzie, jak oni chcą, lecz jak chce Chrystus. Wiele jednak będzie zależało od tego, jak my się zachowamy: jak świadom własnej grzeszności Dawid czy też jak odwetowcy, którzy niweczą łaskę, próbując odpłacić swoim Szimeim.•
Franciszek Kucharczak