Tak naprawdę to inwazja nastąpiła

Recepty na wszystko nie ma. Kiedy pierwszy raz w 2014 roku zaczęto przywozić ciała zmarłych chłopaków z frontu, których znałeś, którzy byli z twojego roku urodzenia, to było naprawdę bardzo straszne przeżycie. To uświadomiło nam, mi, że my naprawdę jesteśmy w stanie wojny – opowiada ks. Vyacheslav Grynevych, pallotyn z Ukrainy w rozmowie z ks. Łukaszem Gołasiem SAC z Radia Pallotti.FM

Na pewno wiele modlitwy płynie w stronę Ukrainy. Arcybiskup Mieczysław Mokrzycki powiedział, że modlitwa może zmienić bieg historii. Wierzymy, że na dzisiejsze czasy to błaganie przyczyni się do tego, że będziemy mogli żyć w pokoju nie tylko na Ukrainie, ale w całej Europie. Ta modlitwa jest odczuwalna?

Oczywiście, że jest odczuwalna i to w różnych aspektach. Przekonany jestem, że modlitwa otwiera serca. W tym kontekście widzę także naszą strukturę Caritas, która otrzymuje i niesie różną pomoc. Ludzie interesują się sytuacją, zapewniają, że gotowi nas wesprzeć. Tego doświadczamy namacalnie.  Po ludzku stawiam sobie wiele pytań w ostatnim czasie. Z jakiego powodu tak się stało? Czym zawiniliśmy, jako ludzie  z Ukrainy? Przecież chcemy po prostu w spokoju, w pokoju żyć w normalnym środowisku. O co tutaj chodzi?  To jest jakaś forma pewnego opętania. Opętanie władzą, pieniędzmi, nostalgią za Związkiem Radzieckim. Wydaje mi się, że tylko modlitwa może być skuteczną bronią. Broń militarna niesie ze sobą tragiczne skutki, ale modlitwa jest czymś, co zmienia serca i  jest najlepszym sposobem walki dla chrześcijan. Papież Franciszek apelował o post i modlitwę. Nuncjusz Apostolski w Rosji powiedział, że Watykan może stać się takim pomostem dialogu wokół tematu wojny. Zauważam, że Zachód teraz także z innej perspektywy patrzy na Ukrainę. Zabezpiecza nasze państwo dostarczając broń. Jest to konkretna pomoc, bo my chcemy się bronić. I wiemy, że sytuacja jest niebezpieczna.

Na Ukrainie posługują nie tylko Pallotyni, ale również inne zakony, posługują także kapłani diecezjalni. Proszę powiedzieć, jak duchowieństwo włącza się w pomoc drugiemu człowiekowi? Szczególnie temu poszukującemu, a może temu, który musi sam stanąć przed wyborem: Iść do wojska, czy nie iść? Człowiekowi, który wraca poraniony nie tylko duchowo, psychicznie, ale też fizycznie, z jakimiś ranami. Jak wygląda zaangażowanie w tej przestrzeni?

Naprawdę jednej recepty na wszystko nie ma. Kiedy pierwszy raz w 2014 roku zaczęto przywozić ciała zmarłych chłopaków z frontu, których znałeś, którzy byli z twojego roku urodzenia, to było naprawdę bardzo straszne przeżycie. To uświadomiło nam, mi, że my naprawdę jesteśmy w stanie wojny. Później zaczęli powracać ludzie okaleczeni fizycznie, psychicznie. Moja praca z nimi związana była z rozmową. Słyszałem, że na parafiach organizowane były okazyjne spotykania dla rodzin w traumie, którzy stracili bliskich na froncie. Z czasem zaczęły też powstawać ośrodki dla kombatantów i dla ludzi w traumie wojennej. Otrzymywali tam profesjonalną pomoc. Wyzwaniem stały się wioski, gdzie często ludzie zostawali sami. Te miejsca stały się przestrzenią zaangażowania zakonników, również nas Pallotynów. Myślę, że jesteśmy skuteczni jako Kościół pomagający ludziom poradzić sobie z przeżyciami dotyczącymi wojny. Oczywiście jeszcze dużo wyzwań stoi przed nami, aby wspomóc ludzi tak, żeby maksymalnie, na ile się da, ograniczyć cierpienie i by potrafili dać sobie radę.

Kardynał Koch powiedział takie słowa, że wojna na Ukrainie byłaby kapitulacją dyplomacji. Wspominał mi ksiądz o ministrach, premierach, prezydentach, którzy przyjeżdżają do was, aby spotkać się z prezydentem Ukrainy. Myślę, że dyplomacja tutaj odgrywa bardzo ważną, istotną rolę. Jest to wsparcie wielu krajów. Nie tylko w tym zabezpieczeniu zbrojnym, ale również takim ludzkim osobistym. Jak to jest?

W sytuacji wojny nieraz przyjmuje się argumenty militarne, bo są mocne. One pokazują konsekwencje. Jest to bardzo ważna informacja. Dla liderów zachodu ciężko mówić językiem konsekwencji, szczególnie klarownych. Natomiast my na własnej skórze odczuwamy czy negocjacje zwiększają czy obniżają napięcie wśród ludzi. Np. wcześniej ukuto taką narrację, że może Ukraina sama sprowokowała wojnę? To też obnażyło prawdę i dzięki temu możemy zobaczyć w jakim miejscu my, jako Państwo jesteśmy. Jakimi jesteśmy przed Europą? Ta sytuacja także pokazała, czego my chcemy, a chcemy pokoju i wolności. Chcemy decydować o swojej przyszłości i że mamy do tego prawo jako naród, państwo. Mamy dość ofiar wojen, przemocy,  komór, które nam organizowano. Mamy prawo do wolności. Papież Franciszek powiedział: mamy dużo krwi męczenników na naszych terenach, krwi, która była przelana.

Papież Franciszek powiedział: powtarzajmy te modlitwy wielokrotnie w ciągu dnia. Prośmy Boga usilnie, aby ta ziemia – Ukraina - mogła zobaczyć rozkwit braterstwa i leczyć rany, obawy, lęki i podziały. Tak zachęcał Ojciec Święty. Na koniec, jak my możemy wam pomóc?

Przede wszystkim proszę o modlitwę. Ponieważ, jak powiedziałem wcześniej, jestem przekonany, głęboko wierzę, że modlitwa jest tym, co może zmienić serca różnych ludzi, nawet zatwardziałych grzeszników. Nawet tych, których nawołują do wojny. Nasz święty założyciel, święty Wincenty Pallotti, był przekonany, że modlitwa jest tym środkiem, który nas łączy. Łączy w przeżywaniu dobra i zła, w naszym przypadku wojny.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

PALLOTYŃSKIE RADIO EWANGELIZACYJNE PALLOTTI.FM