Nie jestem entuzjastą obecnie obowiązującego prawa, natomiast wydaje mi się, że nie można doszukiwać się bezpośredniego związku między tym prawem a tym, co wydarzyło się w Pszczynie - ocenił w środę konsultant krajowy w dziedzinie perinatologii prof. Mirosław Wielgoś.
Komisje sejmowe wysłuchują w środę informacji resortów zdrowia i sprawiedliwości o okolicznościach śmierci Izabeli z Pszczyny i jej dziecka. Śmierć kobiety wywołała w całym kraju falę protestów przeciw obowiązującym przepisom dotyczącym aborcji.
Podczas posiedzenia komisji konsultant krajowy w dziedzinie perinatologii prof. dr hab. Mirosław Wielgoś ocenił, że opieka nad pacjentką nie była prawidłowa. "Nie była prowadzona w sposób wystarczający zarówno w aspekcie monitorowania stanu zdrowia pacjentki, jak i podejmowanych czynności" - powiedział.
Jednocześnie zaznaczył, że "nie mamy możliwości sprawdzenia, czy pacjentka przeżyłaby, gdyby były wykonane wszystkie czynności, które powinny być wykonane". "Przebieg tej sepsy był niezwykle dramatyczny, piorunujący, szybki" - wskazał.
Prof. Wielgoś powiedział, że nie jest "entuzjastą obecnie obowiązującego prawa", ale w tym konkretnym przypadku "nie można doszukiwać się bezpośrednich związków między obecnie obowiązującym prawem a tym, co wydarzyło się w Pszczynie".
Opinię tę podzielił konsultant krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii prof. dr hab. Krzysztof Czajkowski.
Powiedział też, że "pacjentka zgłosiła się z pewnym opóźnieniem do szpitala i pewne wyczerpujące działania lecznicze też były podjęte z jakimś opóźnieniem". "To, czego na pewno nie wiemy, to to, czy te działania by się okazały ostatecznie skuteczne, gdyby były podjęte wcześniej" - dodał.
Prof. Czajkowski przypomniał również, że w Polsce aborcja nadal jest możliwa, gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety. "Jeżeli lekarze, którzy pracowali w Pszczynie, posługiwaliby się nawet tą częścią ustawy, która została, to powinni podjąć adekwatne działania ze względu na ratowanie zdrowia i życia matki. Wydaje się, że takie działania były podjęte z opóźnieniem" - powiedział.