Dopóki żył ojciec Jan Góra, istniała „unia personalna”. Reprezentował zakon i był prezesem stowarzyszenia, które założył. Po śmierci dominikanina doszło do przepychanek o to, kto jest właścicielem lednickiego dziedzictwa.
Szkoda, że informacja o ciągnącym się od dawna sporze między dominikanami a stowarzyszeniem Lednica 2000 ukazała się w mediach w tym samym czasie co news o tym, że młodzi spotkają się 4 czerwca pod Rybą. Naprawdę szkoda. Media od razu podchwyciły temat i szeroko rozpisywały się o sporze, który powinien być wyjaśniony bez setek komentarzy wszystko wiedzących internautów. O co poszło?
Unia personalna
– Dopóki żył ojciec Jan Góra, istniała swoista unia personalna – opowiada o. Wojciech Surówka, odpowiedzialny za spotkania lednickie. – Z jednej strony reprezentował on zakon z 800-letnią tradycją, a z drugiej był prezesem stowarzyszenia, które sam powołał do życia. W chwili jego nagłej śmierci „unia” przestała istnieć, a relacje między dominikanami a stowarzyszeniem niestety nie zostały dookreślone…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz