Bilans korzyści i strat w związku z rozwojem epidemii w Polsce spowodowanej wariantem Omikron jednoznacznie przemawia za utrzymaniem stacjonarnej edukacji - powiedział PAP szef WIM gen. dyw. prof. Grzegorz Gielerak. Dodał, że kwarantannę dzieci można skrócić do trzech dni zakończonych testem antygenowym.
Szef Wojskowego Instytutu Medycznej wskazał, że doświadczenia, jakimi dysponujemy na obecnym etapie epidemii wskazują, że zdecydowanie większe są szkody związane z ograniczeniami w procesie edukacyjnym wprowadzanymi w czasie poprzednich fal, niż w związku z zakażeniami dzieci wariantem Omikron wirusa SARS-CoV-2.
"Kontynuacja polityki zamykania szkół będzie niosła za sobą większe szkody i straty, niż ryzyko związane z utrzymaniem edukacji stacjonarnej. Dzieci z racji specyficznej budowy i funkcji układu immunologicznego dobrze radzą sobie z zakażeniem tym wirusem, przechodzą je łagodnie, ze sporadycznie występującymi powikłaniami. Natomiast mogą transmitować wirusa na inne osoby podatne, stąd trzeba po prostu szukać praktycznego rozwiązania tego problemu" - powiedział w rozmowie z PAP prof. Gielerak.
Przyznał, że są dwa rozwiązania. Pierwszym byłyby tzw. szczepienia pierścieniowe mające na celu ochronę osób grup wysokiego ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19 poprzez szczepienie wszystkich osób z bliskiego kontaktu oraz - w drugiej kolejności - osób kontaktujące się z bliskimi. Dzięki tej metodzie można przerwać tzw. "łańcuch zakażeń". Drugim wyjściem - w obliczu bardzo krótkiej inkubacji Omikrona, której mediana wynosi trzy dni - jest skrócenie okresu kwarantanny dla dzieci.
"To podejście zbieżne z zaleceniami amerykańskiego CDC w odniesieniu do personelu medycznego. W szkołach moglibyśmy wprowadzić dokładnie ten sam mechanizm. Przy jednym bądź dwóch zakażeniach w klasie reszta klasy trafia na trzydniową kwarantannę. Po tym okresie wykonujemy test antygenowy, na podstawie którego wszystkie osoby niezakażone wracają do stacjonarnej edukacji. Tego rodzaju praktykę stosujemy już przecież w szpitalach, a za chwilę, w obliczu już blisko miliona osób na kwarantannie w Polsce, będzie on konieczny nie tylko w odniesieniu do dzieci, ale całej populacji" - powiedział prof. Gielerak.
Dodał, że dla dalszego rozwoju epidemii w Polsce bardzo istotne będzie najbliższe 14 dni. Wówczas będzie już wiadomo, jakie skutki dla obciążenia infrastruktury szpitalnej generują masowe zakażenia omikronem. Pierwsze obserwacje praktyków w tej dziedzinie, którzy odpowiadają za szpitale z oddziałami covidowymi, są takie, że "takiego dołka hospitalizacji jak obecnie nie było od wielu tygodni".
"Za 10-14 dni będzie wiadomo, jak to wygląda naprawdę, czy są wzrosty liczby osób hospitalizowanych oraz zgonów. Na tej podstawie będziemy mogli dokonać obiektywnej weryfikacji tego, czym w rzeczywistości jest omikron w zderzeniu z polską populacją - jej ograniczeniami w szeroko rozumianym zdrowiu publicznym oraz torującymi transmisję wirusa warunkami klimatycznymi, i czy możemy w praktyce, jako potwierdzające się także w Polsce, uznać pozytywne doniesienia o jego niskiej zjadliwości, które płynęły z RPA. Niekoniecznie jednak są to doniesienia znajdujące potwierdzenie w postaci danych pochodzących dziś ze Stanów Zjednoczonych, gdzie dobowa śmiertelność jest najwyższa od kwietnia 2020 roku" - dodał ekspert.