Ptasie nóżki, czyli skóra i kość. Czy są odporne na mrozy?

Jak ptaki radzą sobie z mrozami? I co ma z tym wszystkim wspólnego strzepywanie kołdry puchowej?

Ptaki marzną. Czym niższa temperatura, tym bardziej dotkliwe odczuwalne zimno. Gołe ptasie nogi mają jednak pewne formy zabezpieczenia. Przede wszystkim to jedynie skóra i kość, niemalże dosłownie. Czyli poza drobnymi ścięgnami i śladowymi ilościami włókien mięśniowych, nie ma tam nic. Ptasie nóżki pozbawione są też gruczołów potowych, co w przypadku bezpośredniego wystawienia na warunki atmosferyczne jest bardzo ważne. Wreszcie układ krążenia, który jest specjalnym krwioobiegiem, mijają się tam dwojakiego rodzaju naczynia krwionośne. Naczynia tętnicze, które niosą bardzo gorącą krew od serca oraz naczynia krwionośne, którymi powraca w kierunku do ciała bardzo zimna, wychłodzona krew właśnie z ptasich stóp. Te naczynia nie łączą się w sensie dosłownym i widocznym - jak objaśnia ekspert w tej dziedzinie Jacek Karczewski ze Stowarzyszenia Jestem na pTak - ale komunikują się ze sobą niewidocznymi mikronaczynkami włosowatymi, którymi przekazują sobie temperaturę. Czyli powracająca do ciała zimna krew przechwytuje tę wysoką temperaturę z naczyń tętniczych. Dzięki temu ptaki nie tracą energii w tych swoich zimnych ptasich nóżkach.

Jak dokarmiać ptaki zimą? Posłuchaj audycji radia eM:

Kiedy sytuacja jest naprawdę niebezpieczna, temperatury spadają bardzo nisko, wówczas ptaki chowają w pióra swoje nogi, ale również dzioby. Bo właśnie te dwa elementy, dzioby i nogi, a właściwie trzy (bo przecież nogi są dwie) to nadal te miejsca, które oddają najwięcej energii z małego ptasiego ciałka. To jest bardzo ważne zimą, bo należy pamiętać, że ptaki muszą utrzymać dużo wyższą temperaturę niż nasze 36,6. Typowa ptasia temperatura to 42, a nawet 43 stopnie.

Jak poznać, że ptakom jest zimno? Bo mają nastroszone pióra i robią się bardziej kuliste. Ptaki robią ze swoimi piórami dokładnie to, co my robimy z kołdrami, które wypełnione są zresztą ptasim pierzem, czyli strzepujemy te kołdry. Każde takie strzepnięcie powoduje, że pojawiają się jej właściwości termiczne, a to wszystko dlatego, że pióra, szczególnie pióra puchowe łapią powietrze w swoje mikroelementy. Niektóre są tak drobne, że ich gołym okiem nie zobaczymy, ale te wszystkie włoski puchowe nastroszone przez ptaki chwytają powietrze, a to powoduje, że dzięki temu budują sobie warstwę izolacyjną. Tak więc puszenie upierzenia to jak strzepywanie jego ptasiej kołdry, śpiwora. Jest niczym innym, jak poprawianiem właściwości termicznych i izolacyjnych tego kulkowatego stworzenia. Ptakom robi się wówczas cieplej, tracą mniej energii i ogrzewają sobie zmarznięte nóżki i dzioby.
   
Oczywiście ptaki szukają również odpowiedniego schronienia. Dlatego idą spać w dziuplach, idą spać w jakiś bardzo gęstych, zakrzaczeniach, igłach zielonych albo różnych zimozielonych bluszczach, czyli wszędzie tam, gdzie jest zabezpieczenie przed mrozem, chłodem, czy wiatrem. Dziuple są idealne i nawet ptaki, które normalnie do dziupli nie zaglądają, nie gnieżdżą się tam, to zimą chętnie korzystają z tych noclegowni. Niektóre ptaki potrafią nawet pójść spać do mysiej nory, bo tam też będzie trochę cieplej. Są wreszcie takie, które zaśnieżają się, czyli budują sobie igloo albo nory w śniegu. Pod śniegiem, jak wiadomo będzie cieplej niż na śniegu. Regularnie robiły to kiedyś kuropatwy, ale wówczas było dużo śniegu. Dziś, gdy zimową porą śniegu jak na lekarstwo, ptaki te mają nie lada kłopot. Obok kuropatw robiły to też głuszce, bażanty, cietrzewie, a czasem nawet sikorki.

I jeszcze jeden sposób dobry na spędzenie zimy: przytulić się do swoich współtowarzyszy. Zwłaszcza nocą, kiedy  to towarzystwo jest bezcenne, bo pozwala  zimową noc przetrwać. Tutaj warto wspomnieć na strzyżyka, wielkiego indywidualistę, który zasadniczo nie lubi towarzystwa, ale zimą zapomina o swoich nawykach i w jakimś zagłębieniu potrafi się przytulić do swoich współtowarzyszy. Takich strzyżyków może być nawet kilkadziesiąt. Ponoć z rekordowego miejsca wyleciało jakiegoś poranka ponad 60 strzyżyków. No i wreszcie ptaki potrafią na tę zimową noc obniżyć swoją temperaturę nawet o 10 stopni, zmniejszając w ten sposób tempo przemiany materii, metabolizm i oszczędzając energię.  

Wszystkie te zabiegi nic by jednak nie dały, gdyby ptaki w tym czasie nie jadły dużo. Jest to trudne, bo zimą jedzenia jest mniej, a one potrzebują go więcej, więc trzeba je dokarmiać. Zwłaszcza te spośród nich, które być może zaniechały wypadu na południe, a dziś muszą zmagać się z chłodem i śniegiem.

Jak dokarmiać ptaki zimą, o tym posłuchajcie w rozmowie Katarzyny Widery Podsiadło z radia eM z Jackiem Karczewskim ze Stowarzyszenia Jestem na pTak, przyrodnikiem, autorem książek "Noc sów", "Jej wysokość gęś" i najnowszej "Zobacz ptaka. Opowieści po drodze":

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Katarzyna Widera-Podsiadło