Nie odpuszczę!

Czy odmawiając modlitwę Pańską możesz prosić dla siebie o… piekło?

Spotkałem w życiu dwie osoby, które bez zbędnego owijania w bawełnę powiedziały, że przez pewien czas świadomie nie odmawiały modlitwy „Ojcze nasz”. Dlaczego? Potraktowały ją poważnie.

Doskonale pamiętam jak zaproszony do programu telewizyjnego paulin o. Adam Piecuch rzucił: „A pod koniec Modlitwy Pańskiej modlę się o… piekło dla siebie”. Zapadła cisza jak makiem zasiał. Zdumiony dziennikarz wydukał: „A dlaczego o piekło?”. „Bo mówię: «Przebacz mi tak, jak ja przebaczam moim wrogom», a ja doskonale wiem, jak im przebaczam. A przecież Bóg zapowiada: «Przebaczę ci tak, jak ty przebaczasz tym, którzy cię skrzywdzili»”. Nic dziwnego, że w modlitwę „Ojcze nasz” kandydatów do chrztu wprowadzano bardzo późno. Katechumeni musieli na własnej skórze przekonać się, co to znaczy przebaczyć i przyjąć przebaczenie”.

„Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” ‒ to zadziwiająca prośba – czytamy w katechizmie Kościoła katolickiego ‒ Zgodnie z drugą częścią zdania nasza modlitwa nie będzie wysłuchana, jeśli najpierw nie odpowiemy na pewne wymaganie. Powinno wzbudzać w nas przerażenie to, że strumień miłosierdzia nie może przeniknąć do naszego serca tak długo, jak długo nie przebaczyliśmy naszym winowajcom. Miłość, podobnie jak Ciało Chrystusa, jest niepodzielna: nie możemy miłować Boga, którego nie widzimy, jeśli nie miłujemy brata i siostry, których widzimy. Gdy odmawiamy przebaczenia naszym braciom i siostrom, nasze serce zamyka się, a jego zatwardziałość sprawia, że staje się ono niedostępne dla miłosiernej miłości Ojca” (KKK 2840). 

Ależ mocne słowa! „Powinno wzbudzać w nas przerażenie” to, jak wiele zależy od tego, czy przebaczymy tym, którzy nas skrzywdzili.
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz