Nowi trenerzy reprezentacji Polski w siatkówce kobiet i mężczyzn

Serb Nicola Grbic został trenerem reprezentacji Polski siatkarzy, zaś Włoch Stefano Lavarini siatkarek - poinformowano podczas środowej konferencji prasowej po spotkaniu zarządu Polskiego Związku Piłki Siatkowej (PZPS).

Konkursy na trenerów seniorskich kadr narodowych zostały ogłoszone 20 października 2021 r. w związku z rezygnacją Jacka Nawrockiego – selekcjonera kadry kobiet i wygaśnięciem kontraktu Belga Vitala Heynena, który był trenerem męskiej reprezentacji.

Dla nikogo niespodzianką nie był wybór Grbica, do niedawna szkoleniowca Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle. Do końca jednak nie było wiadomo, komu zarząd PZPS powierzy prowadzenie żeńskiej kadry.

Przewodnicząca Zespołu ds. Siatkówki Kobiecej Aleksandra Jagieło przekazała, że władzom związku zależało, aby szkoleniowiec wraz z objęciem reprezentacji wprowadził do drużyny coś nowego. Sprawił, że "dziewczyny będą chciały grać i walczyć o najwyższe cele".

"Lavarini w trakcie dotychczasowej kariery pracował też z młodzieżą. Wiemy, że nasza drużyna narodowa kobiet jest odmłodzona, mamy perspektywiczne zawodniczki. Dlatego taki argument też był ważny w kontekście jego wyboru" - powiedziała Jagieło, która jest też prezesem BKS Bielsko-Biała.

Podkreśliła dobry wynik Włocha z reprezentacją kobiet Korei Południowej na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Jego drużyna przegrała mecz o brązowy medal z Serbią.

Członek zarządu PZPS Tomasz Paluch poinformował, że to poszczególni trenerzy sami wybiorą sobie współpracowników.

"Oczywiście zaproponowaliśmy pewnych ludzi i selekcjonerzy będą musieli się do tego ustosunkować. Wiemy, że polscy trenerzy do nich mają pojechać" - powiedział.

Było sześciu kandydatów na trenera męskiej reprezentacji, wśród nich nie było Polaków, z kolei chęć pracy z kobiecą drużyną wyraziło aż 24, w tym jeden szkoleniowiec z kraju.

Umowy z nowymi selekcjonerami maja być ważne do końca igrzysk olimpijskich w Paryżu w 2024 roku, z weryfikacją ich pracy po zakończeniu kwalifikacji do tej imprezy.

Sylwetka Grbica

Urodzony w małej wiosce Klek Grbic był niejako skazany na siatkówkę. Sport ten uprawiał jego ojciec Milos, w przeszłości czołowy zawodnik reprezentacji Jugosławii oraz starszy o trzy lata brat Vladimir.

Bracia znacząco się różnili pod względem zachowania na boisku. Vladimir był bardzo żywiołowy, podczas gdy Nikola imponował spokojem i opanowaniem. Fani siatkówki przyzwyczaili się, że nie mają co liczyć zarówno na wybuch gniewu, jak i uśmiech ze strony młodszego z Grbiców podczas meczu (później zdarzyło się to jednak kilkukrotnie). Zahartował go dość surowy styl wychowania wybrany przez rodziców, którzy wiele w młodości przeżyli.

"Dziś, jako dorosły człowiek, mogę powiedzieć, że nic mnie nie złamie. Po latach to doceniłem" – przyznał w jednym z wywiadów.

Nikola był cenionym rozgrywającym, a Vladimir przyjmującym i liderem w ataku. Przez wiele lat występowali razem z powodzeniem w drużynie narodowej. Kariera młodszego z nich trwała dłużej i ma na koncie nieco więcej sukcesów. Wywalczył m.in. złoty medal olimpijski w Sydney (2000), a cztery lata wcześniej brąz podczas igrzysk w Atlancie, srebrny krążek świata w 1998 roku i brązowy 12 lat później oraz sześć medali mistrzostw Europy, w tym złoty z 2001 roku.

W jego dorobku są też imponujące osiągnięcia klubowe. Pierwszym jego oficjalnym klubem był Gik Banat, z którym związał się w 1987 roku. Po trzech latach przeniósł się do Vojvodiny Nowy Sad, w której spędził cztery sezony. Następnie trafił do Włoszech i w siedmiu zespołach z tego kraju występował w sumie przez kolejnych 19 lat.

Trzykrotnie zwyciężył w najbardziej prestiżowych rozgrywkach na Starym Kontynencie. Po Puchar Zdobywców Pucharów sięgnął z Alpitour Cuneo w 1998 roku, a w LM triumfował dwa lata później z Sisley Treviso i w 2009 roku z ówczesnym Itas Diatec Trentino. Dotarł też do finału obu tych rozgrywek – w 1999 (PZP) i 2013 (LM) roku. Z Cuneo dodatkowo wygrał 12 lat temu rywalizację w Pucharze CEV. Może się też pochwalić m.in. dwoma tytułami mistrza i sześcioma wicemistrza Italii oraz trzykrotnym sięgnięciem po Puchar Włoch.

W 2013 roku przeniósł się do Zenita Kazań, z którym zdobył mistrzostwo Rosji i po tym jednym sezonie zakończył karierę zawodniczą. Liczne sukcesy sprawiły, że w 2016 roku dołączył do siatkarskiej Galerii Sław.

Po przejściu na sportową emeryturę nie odpoczywał długo od tej dyscypliny – już jesienią 2014 roku zadebiutował jako trener włoskiego Sir Safety Perugia, która to przygoda trwała jeden sezon. W 2015 roku rozpoczął pracę z reprezentacją Serbii, którą później łączył z prowadzeniem zawodników Calzedonii Werona. Z obydwoma zespołami pożegnał się w 2019 roku.

Ze swoją drużyną narodową wygrał Ligę Światową (2016), zdobył brązowy medal ME (2017) i zajął czwarte miejsce w MŚ (2018). Nie udało mu się wywalczyć awansu na igrzyska w Tokio, ale mimo to informacja o rozstaniu zaledwie na kilka tygodni przed kolejną edycją ME była zaskakująca. Podczas tej imprezy jego rodacy – już pod wodzą Slobodana Kovaca – wywalczyli tytuł.

W maju 2019 roku ogłoszono, że Grbic poprowadzi Zaksę. Było to jego drugie podejście do tego klubu. Po raz pierwszy ówczesny prezes Sebastian Świderski zaoferował współpracę Serbowi - przeciwko któremu w przeszłości nieraz rywalizował na boisku - cztery lata wcześniej, ale wówczas nie doszło do porozumienia.

Były rozgrywający pracował w Kędzierzynie-Koźlu przez dwa sezony. W 2020 roku zdobył z nią mistrzostwo kraju, a poza tym dwukrotnie sięgnął po Superpuchar Polski i raz Puchar Polski. Wywalczone w poprzednim sezonie wicemistrzostwo było pewnym rozczarowaniem, ale zeszło ono na dalszy plan już dwa tygodnie później za sprawą triumfu w LM. To był dopiero drugi w historii triumf polskiego klubu w najbardziej prestiżowych rozgrywkach w Europie (w 1978 roku Płomień Milowice sięgnął po Puchar Europy Mistrzów Krajowych).

Grbic był chwalony za wyniki, sposób prowadzenia zespołu i wkład w rozwój młodych graczy. Pod jego skrzydłami błyszczał m.in. Aleksander Śliwka, a bardzo duży postęp zrobił Kamil Semieniuk, który w efekcie zadebiutował potem w kadrze.

W grudniu 2020 roku poinformowano o przedłużeniu umowy z Serbem na kolejne dwa sezony, ale nie wypełnił jej. Jeszcze przed finałem LM coraz głośniej było słychać nieoficjalne informacje, że szkoleniowca mocno kusi Perugia. Wówczas jeszcze nie chciał komentować sprawy, ale po triumfie w LM potwierdzono jego odejście. Jako powód podano względy osobiste. We Włoszech przez wiele lat mieszkała jego rodzina - żona Stanislava oraz synowie Matija i Milos, którzy poszli w ślady ojca i trenują siatkówkę. Grbic zapewniał wówczas, że podjęcie decyzji o rozstaniu z Zaksą nie było dla niego łatwe.

"Nigdy nie miałem i prawdopodobnie nie będę miał lepszego doświadczenia jako trener od tego, które miałem w Zaksie. Warunki są perfekcyjne, znalazłem +chemię+ ze sztabem i zawodnikami – mieliśmy zaufanie do siebie. Zostawianie tego było naprawdę trudne" – zaznaczył.

Dzień później ogłoszono, że poprowadzi Perugię, której zawodnikiem jest reprezentant Polski Wilfredo Leon. Wcześniej trenerem był tam Vital Heynen, którego Grbic teraz zastąpił w roli opiekuna biało-czerwonych.

Już po nieudanych dla Polaków igrzyskach w Tokio pojawiały się głosy, że kontrakt Belga z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej nie zostanie przedłużony i rozpoczęło się wyszukiwanie potencjalnych kandydatów. Wśród nich pojawiło się też nazwisko Grbica, a zdecydowanym faworytem został, gdy pod koniec września Świderski został prezesem krajowej federacji. Nie krył on jeszcze przed zjazdem wyborczym, że chciałby, aby to właśnie Serb został szkoleniowcem mistrzów świata.

Problemy zaczęły się, gdy szef włoskiego klubu Gino Sirci zapowiedział, że nie chce, aby Grbic łączył te funkcje. Pojawiła się także kwestia wysokiego odszkodowania, jakie miałby zapłacić PZPS. Ostatecznie ogłoszono konkurs na stanowisko trenera męskiej reprezentacji i do końca nie ujawniono oficjalnie, kto się do niego zgłosił. Z przecieków medialnych wynikało jednak, że Serb był w tym gronie. W ostatnich tygodniach coraz więcej wskazywało, że to właśnie on zostanie szkoleniowcem mistrzów globu i potwierdzono to w środę.

Kim jest Lavarini?

42-letni Lavarini będzie dopiero drugim w historii zagranicznym szkoleniowcem żeńskiej reprezentacji. W latach 2007-08 selekcjonerem Polek był inny Włoch – Marco Bonitta.

Lavarini, który obecnie prowadzi czołową drużynę Serie A Igor Gorgonzola Novara, nigdy nie był profesjonalnym zawodnikiem. Natomiast już w wieku 16 lat był asystentem trenera drużyny z rodzinnego miasta - Pallavolo Omegna. Jako drugi trener pracował m.in. z zespole z Chieri i Clubie Italia, a w 2010 roku trafił do Foppapedretti Bergamo, gdzie poznał m.in. Mileną Sadurek i Katarzynę Skowrońską. Prowadził także reprezentację Włoch do lat 19, z którą wywalczył mistrzostwo Europy.

"Pracowałam z nim siedem lat temu i zapamiętałam go jako profesjonalistą, zawsze bardzo dobrze przygotowanego do treningu, niezwykle ambitnego, ale też bardzo wymagającego. Poza boiskiem to był niezwykle serdeczny człowiek" – powiedziała PAP Sadurek, była rozgrywająca reprezentacji Polski.

Po siedmiu latach spędzonych w Bergamo, gdzie zdobył Puchar Włoch i wicemistrzostwo kraju, objął brazylijski Minas Tenis Clube. Z tym zespołem m.in. dwukrotnie wywalczył klubowe mistrzostwo Ameryki Południowej oraz srebrny medal klubowych mistrzostw świata. Po powrocie do Włoch przez jeden sezon prowadził Unet e-Work Busto Arsizio, a od 2020 roku jest szkoleniowcem zespołu z Novary, w którym roku temu pracował z Malwiną Smarzek.

Niespełna trzy lata temu Lavarini został selekcjonerem Korei Południowej, z którą osiągnął spory sukces na igrzyskach olimpijskich w Tokio, zajmując czwarte miejsce. W ćwierćfinale wyeliminował Turczynki, prowadzone przez jego rodaka Giovanniego Guidettiego. Po igrzyskach zakończył współpracę z Azjatkami. Włoch zgłosił swoją kandydaturę w konkursie na trenera reprezentacji Polski po tym, jak dotychczasowy selekcjoner Jacek Nawrocki rozwiązał umowę.

Lavarini został zakwalifikowany do finałowych negocjacji wraz z dwójką innych włoskich trenerów - Daniele Santarellim i Alessandro Chiappinim oraz Francuzem Stephane Antigą. Tymczasem jeden z większych siatkarskich portali poinformował, że Lavarini jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia ma być ogłoszony nowym selekcjonerem reprezentacji Rosji, ale Włoch szybko zdementował te pogłoski, zaznaczając, że nikt z rosyjskiej federacji nie kontaktował się z nim.

Aleksandra Jagieło, która stała na czele komisji konkursowej, podczas konferencji prasowej w Gliwicach zaznaczyła, że nie tylko sukces w Tokio zadecydował w wyborze Lavariniego.

"Ważnym argumentem było wprowadzenie czegoś nowego, co spowoduje, że dziewczyny będą chciały grać w reprezentacji i walczyć o najwyższe cele. Lavarini pracował też z młodzieżą, a nasza reprezentacja została odmłodzona i to też było dla nas bardzo ważne" - przyznała utytułowana siatkarka.

Włoch podpisał kontrakt do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Pierwszym wyzwaniem dla nowego szkoleniowca biało-czerwonych będą tegoroczne mistrzostwa świata, które na przełomie września i października rozegrane zostaną w Polsce i Holandii.

« 1 »