Janusz Radgowski wyruszy wkrótce w niezwykłą drogę. Aby osiągnąć zamierzony cel potrzebne są jego determinacja i nasze wsparcie.
Sam cierpi na liczne choroby - ma cukrzycę, nie widzi na jedno oko, porusza się na wózku odkąd amputowano mu nogę, jest po przeszczepie nerki. A jednak nie poddaje się. Każdego dnia pokonuje na wózku blisko 40 km, aby podtrzymać sprawność. Historia Janusza nie jest usłana różami. Pochodzący z Płocka mężczyzna przez wiele lat tkwił głęboko w chorobie alkoholowej. Kilka razy był na odwyku. Jednak pić przestał w dniu, w którym zmarł Jan Paweł II. – Z radia dowiadywałem się, jak pogarsza się stan zdrowia Jana Pawła II. W dniu, kiedy zmarł, po raz pierwszy z obrzydzeniem pomyślałem o wyrządzonym przez siebie złu. Siedziałem wtedy do północy, myśląc, z jaką godnością on cierpiał, a ja do tej pory uważałem, że najważniejsza na świecie jest moja cukrzyca i są moje klęski - wspomina.
Teraz jest innym człowiekiem. Co jakiś czas podejmuje sportowe wyzwanie - długodystansową, wielodniową podróż na wózku, łączoną z celem pomocowym. Pokonał m.in. trasę od Pacyfiku do Atlantyku szlakiem przez Góry Skaliste - łącznie 5700 km. W tym roku chce pokonać trasę z Krakowskich Łagiewnik przez Wadowice, i dalej pętlą wokół Polski z metą w Zielonej Górze. Łącznie 2300 km, na przejechanie których zakłada czas 90 dni. Przez Stany Zjednoczone przejechał, żeby zebrać pieniądze na rehabilitację półtorarocznej Zuzi, która urodziła się bez połowy mózgu. Tym razem pojedzie dla podopiecznych hospicjum Cordis (https://hospicjumcordis.pl/) w Katowicach-Janowie. Na trasę wyruszy 2 kwietnia, w rocznicę śmierci Jana Pawła II. Cotygodniowe relacje z poddróży będziecie mogli przeczytać na naszym portalu. A już teraz w Gościu Niedzielnym możecie przeczytać obszerny tekst Barbary Gruszki-Zych, w którym autorka opowiada niezwykłą historię niepełnosprawnego sportowca - "Jazda jak metafizyka".
Apel
Janusz – bo nasz bohater prosi, by zwracać się do niego po imieniu – podróżuje dzięki pomocy ludzi dobrej woli. Dlatego kierujemy prośbę do księży proboszczów parafii położonych na trasie maratonu „Zawsze masz swój Everest”, żeby udostępnili mu miejsce na nocleg i dali możliwość wygłoszenia świadectwa. Trasa liczy 2300 km, Janusz ma pokonać ją w 90 dni. Najważniejsze miejsca na trasie: Start: Kraków-Łagiewniki, Wadowice, Ząb-Bachledówka, Czorsztyn, Rzeszów, Lublin, Białystok, Augustów-Studzieniczna, Biała Piska, Elbląg, Gdańsk, Jastrzębia Góra, Kołobrzeg, Świebodzin. Finisz: Jelenia Góra.
wt