Takie dobro rodzi się z bólu. Serce matki rozpada się na miliony rubinowych kawałków, a aniołowie matczynymi łzami sklejają je w diamenty.
Gdy Grześ leżał na plecach, rzęził. Te dziwne odgłosy niepokoiły mamę. Młode, ledwie dwudziestoletnie dziewczę, niedoświadczone, wychowane na wsi pośród łąk i pól, ale sercem czujące, że coś złego się dzieje. Zabrała swojego synka do lekarza, ten jednak, pamiętając, że poród był ciężki, powiedział, że to samo przejdzie. Nie ma się co dziwić, dziecko było przyduszone. – Może się później rozwijać – dorzuca lekarz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Katarzyna Widera-Podsiadło