W trakcie tegorocznego Adwentu zaprosiliśmy kilkanaście osób zaangażowanych w Kościele do wzięcia udziału w ankiecie gosc.pl. Odpowiadają na pięć pytań o Kościół, który znaleźli, pokochali, w którym żyją i którym żyją. Dziś Tomasz Samołyk – youtuber, twórca chrześcijański.
1. Mój osobisty „Nazaret”.
Jak określisz swoje miejsce w Kościele? Opowiedz o sytuacji, w której je odnalazłeś.
Swoje miejsce w Kościele odnajduję w roli drugoplanowej. Tę rolę wyznaczyła mi wspólnota twórców i artystów chrześcijańskich „Vera Icon”. Patronem tej wspólnoty jest Jan Chrzciciel, a myślą przewodnią jego słowa: „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” (Jan 3, 30). Twórcom i artystom z Vera Icon chodzi o to, by odbiorca dzieła nie chwalił artysty (jego talentu, smaku czy osobowości), ale żeby patrząc na dzieło sztuki, wielbił Boga. Rola twórcy i artysty sprowadza się zatem wyłącznie do umniejszania siebie, a wskazywania na Niego. Chodzi o to, by być perfekcyjnym w odgrywaniu drugoplanowej roli.
2. Jestem – rozeznaję.
Jak rozeznajesz, że miejsce, w którym jesteś w Kościele, jest tym, czego chce dla Ciebie Bóg?
Pokazał mi to Bóg przez drogę oczyszczenia. Moimi „wadami głównymi” była, i wciąż pewnie jest, pycha i egoizm. To właśnie przez te postawy wszedłem w liczne uzależnienia, hedonistyczne życie i doprowadzenie się wręcz do granicy życia. Bóg przez liczne znaki, doświadczenia i ludzi pokazał mi, że moją drogą oczyszczenia jest umniejszanie się i wskazywanie na Boga - bycie bardziej dawcą, niż biorcą. Wraz z wyrabianiem cnoty pokory, Pan Bóg uzdrowił mnie, oczyścił i obdarzył Miłosierdziem, którym teraz chcę się dzielić w swojej działalności w ramach Kościoła.
3. Radość bycia tu.
Co w Kościele przynosi Ci najwięcej radości?
Radością jest dla mnie przebywanie w obecności Boga: w sakramentach, nabożeństwach, Eucharystii, modlitwie i dostrzeganiu Jego Oblicza w Pięknie otaczającego świata i sztuki, a przede wszystkim w innych ludziach - szczególnie tych naprawdę odrzuconych i dyskryminowanych. Każde zetknięcie się z Jego Obecnością jest dla mnie zachwycające i czekam na nie z wytęsknieniem. Lubię „marnować” dla Boga czas.
4. Nie zawsze jest łatwo.
Gdy słyszę o trudnościach w Kościele...
Gdy słyszę o trudnościach w Kościele, to w pierwszej kolejności przypominam sobie o trudnościach, które ja czynię dla Kościoła. Myślę o swoim grzechu, zaniedbaniu i niemiłości, modląc się o Jego Miłosierdzie. Myślę także o tych, którzy przeze mnie i przez innych ludzi Kościoła zostali skrzywdzeni - w jakikolwiek sposób. Odczuwam w stosunku do nich współczucie i moją bezradność na poniesioną przez nich krzywdę i niesprawiedliwość. Oddaję to Bogu. Proszę także o sprawiedliwość dla mnie i dla tych, którzy są sprawcami wszelkich trudności. Proszę o wolę Boga, Jego wyrok i modlę się, bym umiał go przyjąć. Jednocześnie każda słabość i trudność w ramach Kościoła sprawia, że jeszcze bardziej Kościół kocham. Ten, który jest w swojej Istocie: nie hierarchiczną strukturą, kastą czy nawet organizacją charytatywną, ale Domem Jezusa, Jego Tabernakulum.
5. Spoglądam w przyszłość.
Kościół, o jakim marzę, to...
Bóg, przez moje doświadczenia, nauczył mnie, że moje marzenia, zarówno te na moje życie, jak i innych, nie są istotne. Nie chcę realizować swoich marzeń. Najważniejsze jest to, by odkryć marzenia Boga o nas, uczynić je „naszymi” i je realizować. Ostatnio bardzo przejmuje mnie wołanie Jezusa o Jedność. Odczytuję je, za Kościołem, jako „marzenie” Jezusa o przyszłym Kościele:
„Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.” (J 17, 20-26)
O ankiecie: