Mógł wziąć pole za darmo. Jako król miał do tego prawo. A jednak nie zgodził się i powiedział: „Nie złożę Panu ofiary, która mnie nic nie kosztuje”. Czy w czasach „zakupokalipsy” i szaleństwa Black Friday nie jest to znakomita podpowiedź, czym są adwentowe wyrzeczenia?
Zacznijmy od historii, która od lat nie daje mi spokoju. Rezonuje we mnie, uwiera, domaga się odpowiedzi, czy chcę zapłacić cenę. Czy jestem gotów zapłacić cenę za wierność słowu Boga? „Arauna oddał pokłon twarzą do ziemi i rzekł: »Po co przychodzi pan mój, król, do swego sługi?«. Dawid odpowiedział: »Nabyć od ciebie klepisko, zbudować ołtarz Panu, aby powstrzymać zarazę grasującą wśród ludu«. Arauna odpowiedział: »Pan mój, król, może wziąć je i złożyć ofiarę ze wszystkiego, co wyda mu się słuszne: oto woły na całopalenie, sanie młockarskie i jarzmo z wołów jako drwa. Wszystko to, o królu, Arauna oddaje królowi«. Król odpowiedział Araunie: »Nie złożę Panu, Bogu mojemu, całopaleń, które otrzymam za darmo«. Kupił więc Dawid klepisko i woły za pięćdziesiąt syklów srebra; następnie zbudował tam ołtarz Panu. Pan okazał miłosierdzie krajowi i plaga przestała się srożyć w Izraelu” (2 Sm 24,20-25). Czy historia króla Dawida nie jest esencją adwentowych wyrzeczeń?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz