Literackie obrazy apokalipsy bywają odzwierciedleniem czasu, w którym powstają.
Znaki na niebie i ziemi, kataklizmy, wojny, zarazy i anielskie trąby – spektakularne zjawiska napełniające strachem i pobudzające wyobraźnię. Niemal od zawsze były przedmiotem zainteresowania pisarzy i poetów. I nic dziwnego – w końcu przy tworzeniu literackiej wizji apokaliptycznych wydarzeń artysta może sobie pozwolić na taki rozmach, którego nie dostarcza żaden inny temat. Człowiek pióra, który weźmie na warsztat apokaliptycze wizje, ma też spore szanse na znalezienie szerokiego grona odbiorców, bo przecież pytania o koniec świata, koniec dziejów, o ostateczny triumf dobra nad złem dotykają naszych podstawowych lęków i nadziei. Literatura podejmuje więc próbę odpowiedzi na nie. Czasem jest to odpowiedź wywiedziona wprost z Apokalipsy św. Jana, choć bywa, że symbole zaczerpnięte z natchnionej księgi przeniesione są we współczesne bądź baśniowe realia. Innym razem mamy do czynienia z wizją polemiczną. Zdarza się też, że pisarzy fascynuje jedynie groza biblijnego tekstu, barwność obrazów, nośność symboliki. Warto jednak postawić pytanie o to, w jakich okolicznościach ludzie słowa najczęściej sięgają po apokaliptyczne wizje i czemu w zasadzie mają one służyć? Czy niosą nadzieję, czy też – przeciwnie – potęgują lęki i niepokoje?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski