W patowej sytuacji, w której znajduje się ludzkość, jest Ktoś, kto potrafi spojrzeć spoza horyzontu bieżących wydarzeń i ogarnąć więcej niż ludzkie oko.
Imię Boga
Powróćmy jednak do pierwszych stron Pisma Świętego. „Czemu pytasz mnie o imię?” – zapytał Jakub po zakończonym zmaganiu z Bogiem, zdając się sprawiedliwie dochodzić wiedzy. Wcześniej sam odpowiedział na to pytanie zadane mu przez Pana (por. Rdz 32,28), otrzymując przy tym imię zupełnie nowe: będziesz się nazywał Izrael, „bo walczyłeś z Bogiem”. Podobna sytuacja powtórzy się w Księdze Sędziów, gdy posłany przez Boga anioł zapowiadał narodziny Samsona i został zapytany o imię. Nie wyjawił go jednak, odpowiadając: „Dlaczego pytasz mnie o imię? Ono jest tajemnicze” (Sdz 13,18). Zasadniczo sprawa jest prosta – wiemy, że imienia Boga nie wolno było wypowiadać. Jeżeli kiedykolwiek objawiane było człowiekowi, to nie po to, aby dodać mu wiedzy – przecież żadne imię, którym człowiek określa Boga, nie jest w stanie wyrazić głębi Jego tajemnicy. Raczej po to, by człowiek miał świadomość realnej obecności w swoim życiu Kogoś, kto jest ponad wszystkim. Tę świadomość, której Adamowi i Ewie w raju zabrakło, czy raczej którą dali sobie zaburzyć fałszywymi podejrzeniami wobec Stwórcy.
Nowe światło i nowy świat
Nowe światło na określenie królewskiego potomka jako „Przedziwnego Doradcy” rzucają kolejne karty Izajaszowego proroctwa: „I wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni. I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej. Upodoba sobie w bojaźni Pańskiej. Nie będzie sądził z pozorów ni wyrokował według pogłosek” (Iz 11,1-3). „Pozory” i „pogłoski” są przeciwieństwem tego, co najbardziej realne – faktycznego stanu. Nie przez przypadek ta perykopa z jedenastego rozdziału Księgi Izajasza kończy się idyllicznym obrazem przyszłości: „Wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał. Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę. Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii. Zła czynić nie będą ani zgubnie działać po całej świętej mej górze, bo kraj się napełni znajomością Pana, na kształt wód, które przepełniają morze” (Iz 11,6-9).
Historia zatacza koło i zdaje się mówić: „Pora wrócić do raju”. Nawet więcej – pora wrócić pod drzewo poznania dobra i zła. Opis ostatecznego szczęścia i nowego świata zawarty w Księdze Izajasza jest przecież obrazem raju, miejsca, w którym ucieleśnia się odwieczne pragnienie szczęścia. Co ważne: stan ten związany jest ze „znajomością” Pana, poznaniem tak głębokim jak wody mórz.
Nie jest chyba przypadkiem to, że pierwsze z imion mesjańskich dotyczy rady. „Przedziwny Doradca” pojawia się bowiem w Izajaszowej wizji jako ktoś, kto pośród ciemności potrafi wskazać drogę prowadzącą do światła. W pewnym sensie jest to podstawowe zadanie dla każdego, kto dojrzale chce przeżyć Adwent: odnaleźć światło. Dlaczego jednak tak łatwo przechodzimy ponad tą figurą do „Boga Mocnego”, „Odwiecznego Ojca” czy „Księcia Pokoju”? Czy nie dlatego, że angażuje naszą wolność i wymaga od nas wysiłku rozeznania i przemyślanych wyborów? Takich, które odpowiadają zamiarom Bożego serca? I ostatecznie sprawią, że nasze drogi i nasze myśli będą drogami i myślami Tego, który nas stworzył? •
ks. Rafał Bogacki