W patowej sytuacji, w której znajduje się ludzkość, jest Ktoś, kto potrafi spojrzeć spoza horyzontu bieżących wydarzeń i ogarnąć więcej niż ludzkie oko.
W porze, kiedy był powiew wiatru, Pan Bóg przechadzał się po ogrodzie, mężczyzna zaś i jego żona, słysząc Jego kroki, „skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu” (Rdz 3,8). Czy coś się w nich zmieniło, skoro zaczęli ukrywać się przed Kimś, kto ich stworzył? Owszem. Złamali zakaz: „Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz”. Jak tłumaczą egzegeci, nie wynika z tych słów, żeby owoce z drzewa poznania były trujące. Raczej, że po przekroczeniu zakazu człowiek nie będzie mógł nadal jeść owoców z drzewa życia – za niezachowanie tego zakazu utraci dar nieśmiertelności. Oraz że „poznanie” ma charakter wkroczenia w kompetencje Boga. A przekroczenie wyznaczonych granic zawsze konfrontuje nas z realiami naszej ograniczonej natury.
Myśli Boga
Można się było spodziewać, że wiek XXI, w którym manipulacja najbardziej istotnymi zasadami ustanowionymi przez Boga (niektórzy mówią: naturę) osiągnie szczyty zafałszowania, syk „najbardziej przebiegłego ze wszystkich zwierząt”, węża, odbije się echem. „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?” – pyta on współczesnych szczególnie głośno z pierwszych stron gazet czy z hiperpoprawnych dysertacji piewców nowej antropologii, sugerując od razu, że ten, kto zakazuje czegokolwiek, na co mamy ochotę, nie jest wart zaufania. Efekty widać jak na dłoni. Owoce „poznania” pogrążyły człowieka w błędnym kole niewiedzy na temat siebie samego, skutkującej lękiem przed wszystkim, nad czym zapanować się nie da, a co może zaburzać nowoczesny konformizm przynajmniej tej części świata, w której wszystko jest „na bogato”.
„Chcę znać myśli Boga, reszta to drobiazgi”, miał rzekomo powiedzieć wybitny Albert Einstein, nie będąc w tym oryginalnym, bo odkąd człowiek istnieje i w Boga wierzy, tego właśnie najbardziej pragnie: poznać myśli Boga. Ten zaś przez wszystkie wieki objawiania siebie upadłemu człowiekowi będzie powtarzać: „Myśli moje nie są myślami waszymi” (Iz 55,8).
Myśli człowieka
To odwieczne pragnienie może być wyrazem zarówno najwyższej pychy, jak i największej pokory. Wszystko zależy od tego, czy chce się zacząć „doradzać” Bogu, co ma zrobić z twoim życiem, czy raczej uznać, że to On jest „Przedziwnym Doradcą”, który najlepiej wie, jak to życie powinno się potoczyć. Nie ma w tym nic skomplikowanego. To po prostu kwestia wiary w Boga – takiego, jakim On naprawdę jest. Jego myśli nie są naszymi, to oczywiste. Izajasz, któremu ta prawda o Bożych i człowieczych myślach została objawiona, w swojej wizji królewskiego potomka, który ma się urodzić, nazwie go między innymi „Przedziwnym Doradcą”. Władza zapowiedzianego Mesjasza przynosi upragniony pokój i stabilizację. Dbając o potrzeby ludu, Bóg przychodzi mu z pomocą, nie bacząc na jego niewierność. Jego postawa jest tak odległa od tego, do czego przyzwyczajony jest człowiek, że potrafi wprawić w zdziwienie. Tak, Jego myśli nie są myślami naszymi. To jeden z powodów, dla których Izajasz nazywa Mesjasza „Przedziwnym Doradcą”. Ale nie jedyny.
Przedziwny Doradca
Już starożytni mieli niemały problem z przetłumaczeniem pierwszego z zapisanych przez Izajasza imion. Jedni, jak np. Euzebiusz z Cezarei, tłumaczyli tę część proroctwa jako „Anioł dobrej rady”. „Megalēs boulēs angelos” zapisano w Kodeksie Aleksandryjskim (manuskrypcie Septuaginty i Nowego Testamentu z V wieku). I choć inni w swych interpretacjach byli bliżsi tego, co znamy z naszych tłumaczeń, czyli: „Przedziwny Doradca”, za każdym razem główny akcent położony był na „radę”. Twierdzą egzegeci, że w imieniu tym zawarta jest prawda o królu, który nie tylko panuje, „wspaniałe rzeczy planuje”, lecz również ma moc je wykonać. Przyszły król mający rządzić narodem będzie obdarzony nadprzyrodzoną wiedzą. To dobra wiadomość: w patowej sytuacji, w której znajduje się ludzkość, jest Ktoś, kto potrafi spojrzeć spoza horyzontu bieżących wydarzeń i ogarnia więcej niż ludzkie oko. Potrafi skierować historię na właściwe tory przez radę, której udziela pragnącym Go słuchać.
Błędem byłoby jednak pominięcie pierwszego członu imienia. Niektórzy nawet, dopatrując się w proroctwie Izajasza odniesień do koronacji faraona, widzieli w tym miejscu dwa imiona. Ważne jest jednak to, że pierwszy człon jest o wiele bogatszy, niż sugeruje polski przekład. Hebrajskie słowo można bowiem przetłumaczyć także jako „chwalebny” lub „cudowny”. Księga Emmanuela, „Boga z nami” (bo tak nazywamy tę część proroctwa Izajasza), to zapowiedź odwrócenia tego stanu, w którym człowiek przez grzech sam się pogrążył. Czy trzeba dodawać, że tym samym mogłaby stanowić najlepsze antidotum na współczesne zagubienie człowieka, któremu chwalebny cudowny „Doradca” potrzebny jest bardziej niż kiedykolwiek?
ks. Rafał Bogacki