Wydatki na utrzymanie przebywających na Białorusi migrantów powinny wziąć na siebie organizacje międzynarodowe - oświadczył we wtorek gubernator obwodu grodzieńskiego, na terenie którego w prowizorycznym ośrodku tymczasowym na terenie magazynów logistycznych przebywa ok. 2 tys. migrantów.
"Wszystko zostanie podliczone i przedstawione" - powiedział Uładzimir Karanik w telewizji państwowej. Cytuje go niezależny portal Zerkalo.io.
Jak zauważył gubernator, Białoruś "podała rękę migrantom", udzielając im pomocy humanitarnej. Z informacji władz wynika, że ok. 2 tys. migrantów, którzy wcześniej przebywali w prowizorycznych obozowiskach przy granicy, zostało umieszczonych w centrum logistycznym w Bruzgach.
UE, która uważa sytuację za "kryzys migracyjny sztucznie wywołany przez reżim Alaksandra Łukaszenki", a także organizacje międzynarodowe nalegają, by migrantom zapewniono pomoc humanitarną i by zostali odesłani do krajów pochodzenia.
Według Karanika obecna sytuacja na granicy Białorusi z UE to "problem społeczności międzynarodowej". "I międzynarodowe organizacje społeczne, partie polityczne, powinny wziąć na siebie koszty utrzymania tych ludzi" - oświadczył.
Białoruskie władze podawały, że w centrum logistycznym w Bruzgach przy granicy z Polską przebywa obecnie ok. 2 tys. migrantów. Oprócz tego wielu migrantów wciąż znajduje się w Mińsku i w innych częściach Białorusi. 18 listopada rzeczniczka Łukaszenki mówiła, że w kraju jest w sumie ok. 7 tys. migrantów. Liczba ta może jednak być większa.
Od kilku miesięcy migranci z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów, masowo przybywali na Białoruś drogą lotniczą jako turyści. Ludzie ci podejmują następnie próby nielegalnego przekroczenia granicy Białorusi z UE.
16 listopada przy zamkniętym od strony polskiej przejściu granicznym Bruzgi-Kuźnica Białostocka grupa migrantów w obecności białoruskich funkcjonariuszy podjęła próbę siłowego sforsowania granicy.