Bez jednego drzewa las lasem zostanie - to najbardziej znane słowa ks. Jana Machy. Więcej o jego duchowości mówi jednak inny fragment listu więziennego śląskiego księdza, który jutro zostanie błogosławionym - uważa dr hab. Halina Dudała, prof. Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, przewodnicząca komisji historycznej w procesie beatyfikacyjnym ks. Machy.
26 czerwca 1942 r. - a więc już z więzienia, ale jeszcze przed rozprawą sądową i wydaniem wyroku śmierci - ks. Macha pisał do rodziców: "Te miesiące mojego uwięzienia są bardzo bogato pouczające, nawet bardzo drogie. Oni mnie zamknęli i dali do zrozumienia, że to życie tylko z Bogiem i dla Boga ma znaczenie. Ja traktuję to życie jak ścianę lnianą i mogę sobie dużo wyobrazić, a wystarczy tak mało, aby być szczęśliwym teraz i w wieczności. Potrzeba tylko dla Boga i z Bogiem żyć".
- To zdanie brzmi jak wyjęte z pism św. Jana od Krzyża - zauważa prof. Dudała. Dodaje, że ma wrażenie, iż ks. Macha stał już wtedy przed zupełnie innym sądem niż ten, który miał go posłać na gilotynę. Coraz bardziej widoczne stawało się to, co znajdowało się poza "lnianą ścianą".
Jako naukowiec zajmujący się archiwistyką, a wcześniej wieloletni dyrektor Archiwum Archidiecezjalnego w Katowicach, prof. Dudała podkreśla rolę archiwum rodzinnego w procesie beatyfikacyjnym ks. Machy. Przyznaje, że ważna była dotycząca go dokumentacja wytworzona w seminarium duchownym, kurii diecezjalnej i w parafiach. Jednak to, co najcenniejsze, zachowało się właśnie w archiwum rodzinnym. Bez tych archiwaliów, zwłaszcza bez listów więziennych, proces beatyfikacyjny nie byłby niemożliwy, ale trudniejszy do przeprowadzenia. - Rodzina przechowała to wszystko z wielką miłością i pieczołowitością. Przez wiele dziesiątków lat przechowała nie tylko pamięć, ale także dokumenty i pamiątki - podkreśla prof. Dudała.
rew