– Myśleliśmy, że jedziemy upomnieć się o historię, ale tak naprawdę to historia upomina się o nas – mówią uczestnicy wyprawy na Kresy, której celem były zapomniane mogiły polskich szlachciców, pierwszych hodowców koni czystej krwi arabskiej.
Czy mógł się spodziewać hrabia Juliusz Dzieduszycki, właściciel zapierającej dech w piersiach, rozciągającej się kilometrami pośród ukraińskich stepów posiadłości w Jarczowcach oraz liczącej kilkaset wierzchowców stadniny, że wystarczy kilkadziesiąt lat, by po jego majątku nie zostało nic prócz odnajdowanych przypadkiem pojedynczych cegieł? Czy mógł wiedzieć jego sąsiad, polski szlachcic z krwi i kości Dionizy Trzeciak z Taurowa, że jego masywny grobowiec skryje się na miejscowym cmentarzu w gąszczu pokrzyw wysokości trzech metrów, świadczących o tym, jak ulotna jest pamięć wydana na pastwę historycznych zawirowań, wielkiej i małej polityki?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Magdalena Dobrzyniak