Ks. Bosko i cud rozmnożenia kasztanów

W rodzinie salezjańskiej wspomina się dziś cud rozmnożenia kasztanów. Miał miejsce 172 lata temu i nadal zadziwia. Przypomina wydarzenia, które się działy w 1849 roku.

Przeczytałam dziś króciutką informację na ANS, że 2 listopada wspomina się w rodzinie salezjańskiej cud rozmnożenia kasztanów. Choć sam cud miał miejsce 1 listopada, czyli podczas uroczystości Wszystkich Świętych. Pisałam o nim przy okazji dłuższego artykułu o księdzu Bosko, ale myślę, że warto go przypomnieć. 

Ks. Bosko zabrał chłopców na cmentarz w uroczystość Wszystkich Świętych. Po powrocie obiecał im, że każdy zostanie obdarowany smacznymi kasztanami.

Mama Małgorzata kupiła ich trzy worki, ale pomyślała, że pół worka wystarczy, dlatego ugotowała tylko tyle. Gdy chłopcy wrócili  z cmentarza, ustawili się w szeregu, a ks. Bosko zaczął napełniać każdemu kasztanami jego beret.

Matusia przeraziła się, bo wiedziała, że nie ma aż tylu ugotowanych kasztanów i nie starczy dla każdego, ale ks. Bosko rozdzielał dalej. Kosz się opróżniał, zostało tylko parę garści, a część chłopców nadal czekała na swój przydział. Niektórzy bali się, że może dla nich zabraknąć.

Ks. Bosko był niewzruszony i mówił, że na spodzie są najlepsze. Starczyło dla wszystkich, a jeszcze znalazła się porcja dla księdza Bosko i jego mamy.

Wieczorem na dziedzińcu Oratorium i na przyległych ulicach rozlegał się jeden okrzyk: "Ks. Bosko rozmnożył kasztany!"

Na pamiątkę tego wydarzenia w tym czasie w domach ks. Bosko rozdziela się gorące kasztany.

« 1 »

MG