Tablica upamiętniająca żydowskiego przedsiębiorcę, filantropa, który w czasie II wojny światowej poszedł wraz z żydowskimi dziećmi na śmierć, została odsłonięta na ścianie Synagogi Staromiejskiej, zwanej Małą.
Na tablicy znalazły się dwa zdjęcia: portret Dawida Kurzmanna oraz jego wspólna fotografia z dziećmi z żydowskiego sierocińca i wychowawcami z placówki. Pod zdjęciami znalazła się krótka nota biograficzna Kurzmanna w języku polskim i angielskim.
Z inicjatywą upamiętnienia Dawida Altera Kurzmanna w Rzeszowie wyszła szczecińska organizacja "Polanski-Foundation", która w ubiegłym roku zwróciła się do władz miasta z wnioskiem, by patronem jednej z rzeszowskich ulic został Kurzmann. Ostatecznie zdecydowano, że Rzeszów upamiętni Kurzmanna tablicą.
Tablica została umieszczona na ścianie Synagogi Staromiejskiej, zwanej Małą, zbudowanej w 1610 r. jednej z najstarszych zachowanych w woj. podkarpackim synagog.
W niedzielnej uroczystości wzięli udział m.in. potomkowie Dawida Kurzmanna, którzy przyjechali do Rzeszowa z Izraela, Wielkiej Brytanii, Belgii oraz przedstawiciele władz miasta.
Został także odczytany list jednego wnuka Kurzmanna – Marcela Kurzmanna, który nie mógł przybyć ze względu na wiek i stan zdrowia.
"Akt przywracania i utrwalenia pamięci Dawida Kurzmanna stanowi dla mnie i mojej rodziny spełnienie wieloletnich marzeń" – zapewnił w liście Marcel Kurzmann.
Podkreślił, że jego dziadek odrzucił możliwość ocalenia i zdecydował się pójść na śmierć.
"Pozostał z dziećmi, aby nie czuły się osamotnione i pozostawione na pastwę losu. Wybrał ich dobro, jako cenniejsze, niż własne życie. Dlatego godne jest oddanie mu głębokiego hołdu i bezgranicznego szacunku. Bez wątpienia umieszczenie tablicy w rodzinnym mieście błogosławionej pamięci dziadka jest wyrazem uznania jego niezwykłego poświęcenia i głęboko etycznej postawy" – napisał Marcel Kurzmann.
Wyraził serdeczne podziękowania i wdzięczność m.in. byłemu i obecnemu prezydentowi Rzeszowa, przewodniczącemu rady miasta oraz członkom gminy wyznaniowej żydowskiej w Krakowie, a szczególnie Waldemarowi Polańskiemu z Polanski-Foundation, inicjatorowi upamiętnień Dawida Kurzmanna w Polsce i Europie.
"Jestem pewny, że odsłonięta dziś tablica pozwoli zachować postać Dawida Kurzmanna w pamięci rzeszowian" – ocenił Marcel Kurzmann.
Uczestnicząca w uroczystości wiceprezydent Rzeszowa Krystyna Stachowska wyraziła uznanie i wdzięczność za podjęcie inicjatywy upamiętnienia, "tego niezwykłego człowieka, bohatera Żydów i Polaków".
Zwróciła uwagę na podobieństwo "drogi, niestety wiodącej ku zagładzie" Dawida Kurzmanna i Janusza Korczaka.
"Obaj wykazali się heroizmem nie opuszczając swoich podopiecznych w obliczu drogi, być może z punktu widzenia dzieci w nieznane, ale według wiedzy i świadomości opiekunów właściwie w obliczu śmierci" – podkreśliła Stachowska.
Dawid Alter Kurzmann, kupiec, przedsiębiorca, społecznik i filantrop, urodził się w Rzeszowie w 1865 roku. Wiadomo o nim jedynie, że pochodził z ortodoksyjnej chasydzkiej rodziny. Jako młody człowiek wyjechał do Krakowa, gdzie się osiedlił i spędził całe dorosłe życie.
Związany był z ruchem chasydzkim oraz z domem modlitwy Reb Aron, znajdującym się przy ul. Józefa 33. Jednocześnie aktywnie działał w Agudzie (Agudat Israel - międzynarodowa partia polityczna zrzeszająca ortodoksyjnych żydów), będąc wiceprzewodniczącym krakowskiego oddziału. Udzielał się również w lokalnym środowisku żydowskim.
Już wiele lat przed wybuchem II wojny światowej Kurzmann wspierał najstarszy żydowski sierociniec mieszczący się przy ul. Dietla 64 (datuje się, że od 1910 r.), zapewniając przebywającym tam dzieciom doskonałe warunki bytowe. Sierociniec stał się wówczas zasobnym ośrodkiem zaliczanym do najlepszych w Polsce.
Zgromadzony majątek został na początku wojny zrabowany przez Niemców. Podczas okupacji Kurzmann poświęcił się ratowaniu sierocińca.
Dom Sierot Żydowskich znajdował się wówczas w obrębie krakowskiego getta. W momencie jego likwidacji, czyli 28 października 1942 r., przebywało w nim ok. 300 dzieci. Najmłodsze z nich wywieziono lub zamordowano na miejscu, a pozostałe wyprowadzono na plac Zgody. Tam Niemcy zaproponowali wychowawcom sierocińca pracę w nowej placówce, jednak oni jej nie przyjęli.
Wraz z dziećmi wszyscy zostali wywiezieni ze stacji w Płaszowie do obozu zagłady w Bełżcu. Zginęli 28 października 1942 roku w komorach gazowych obozu zagłady.
Z uwagi na okoliczności śmierci i związek z Domem Sierot Żydowskich nazywany jest krakowskim, a z racji urodzenia - rzeszowskim Januszem Korczakiem.