Fakt, że dopiero publikacja "New York Timesa" doprowadziła do zwolnienia redaktora naczelnego niemieckiego tabloidu "Bild" Juliana Reichelta, prowokuje pytania na temat kultury w środowisku medialnym w Niemczech - pisze w środę "Columbia Journalism Review", periodyk poświęcony etyce świata mediów.
Pismo analizuje w ten sposób rezultaty publikacji niedzielnego artykułu w "New York Timesie" na temat afery związanej z redaktorem naczelnym "Bilda", czołowym niemieckim tabloidzie i głównej publikacji koncernu Axel Springer. Jak ustalił reporter "NYT" Ben Smith, Reichelt kilkakrotnie nawiązywał romanse z podległymi mu pracownicami, szybko promując je na wysokie stanowiska, lecz ostatecznie degradując je po zakończeniu relacji.
"Tak zawsze to działa w «Bildzie». Te, które sypiają z szefem, dostają lepszą pracę" - miała zeznać jedna z pracownic w ramach wewnętrznego śledztwa.
Jednej z kobiet Reichelt miał przedstawić też sfałszowane zaświadczenie o tym, że jest rozwiedziony, zaś innej - gdy narzekała na służbowe wydatki - wypłacić z firmowego konta 5 tys. euro i powiedzieć, by nikomu o tym nie mówiła.
Jak zauważa "CJR", sprawa Reichelta nie była w Niemczech nieznana - już w marcu opisał ją tygodnik "Der Spiegel", w wyniku czego w firmie przeprowadzono śledztwo, które nie doprowadziło jednak do zwolnienia dziennikarza. Dopiero publikacja nowojorskiego dziennika - oparta na zeznaniach jednej z pracownic w ramach wewnętrznego śledztwa w "Bildzie" - sprawiła, że w poniedziałek Axel Springer pożegnał się ze swoją gwiazdą.
Sprawa naświetliła inne standardy panujące w niemieckich i amerykańskich mediach, zwłaszcza w epoce #MeToo i skandali seksualnych.
"Niemieckie media nigdy nie przeżyły swojego rozliczenia z #MeToo (...) to był rezultat zarówno prawnych, jak i kulturowych czynników; w przypadku Reichelta wielu obserwatorów wskazało na kazirodczą, zdominowaną przez mężczyzn kulturę na szczytach niemieckich mediów" - pisze Jon Allsop z "CJR".
CJR wskazuje też jednak na drugie dno historii, związane z zagraniczną ekspansją koncernu Axel Springer. We wrześniu poinformował on o zakupie wpływowego amerykańskiego portalu Politico za około miliard dolarów; wcześniej pozyskał portal Business Insider.
"Trudno jest oddzielić decyzję spółki o zwolnieniu Reichelta od jej globalnych ambicji medialnych w ogóle i przejęcia Politico w szczególności" - ocenia Allsop.
Cytuje przy tym tweet byłego redaktora "Bilda" Udo Roebela, który zasugerował, że Reichelt został "ofiarą" złożoną na ołtarzu amerykańskiego kapitału, od którego Axel Springer jest teraz zależny.
Sprawa Reichelta sprowokowała też porównania do potężnej afery wokół spółki Wirecard, która również została wykryta dzięki mediom zagranicznym - w tym przypadku brytyjskiego dziennika "Financial Times". Dodatkowe kontrowersje budzi fakt, że aferę wokół redaktora "Bilda" równocześnie z "NYT" badał zespół dziennikarzy śledczych z mediów grupy Ippen, jednak ich artykuł został w ubiegłym tygodniu "zgaszony" decyzją największego udziałowca spółki, Dirka Ippena. Oficjalnym powodem był fakt, że wydawnictwo Ippena jest konkurentem Springera.
"«Bild» i szersza kultura niemieckiego przemysłu medialnego wymaga bliższego przyjrzenia się: czy (sprawa ujawniona w artykule reportera "NYT" - PAP) Smitha doprowadzi do znaczących zmian w tym, jak wpływowi szefowie podchodzą do wrażliwych tematów, czy to rozliczenie przeminie wraz z tym, jak globalne ambicje koncernu Axel Springer staną się mniej pilne?" - pyta "Columbia Journalism Review".