John Lennox – emerytowany profesor Oxfordu, matematyk, filozof i apologeta – w książce pt. Where is God in a Coronavirus World? (Gdzie jest Bóg w świecie koronawirusa?) przedstawia chrześcijańskie spojrzenie na obecną pandemię.
17.10.2021 10:43 GOSC.PL
W tej ilościowo niewielkiej, choć treściowo bogatej, książce przeplatają się trzy wątki: polemiczny, teodycealny oraz duchowy. W pierwszym Lennox chce pokazać, że światopogląd ateistyczny nie potrafi ani teoretycznie, ani praktycznie uporać się z faktem pandemii. W drugim Autor stara się wyjaśnić, jak dobry i wszechmocny Bóg mógł do niej dopuścić. A w trzecim zostają podane pewne wskazówki, jak odczytywać znak pandemii w kontekście życia chrześcijańskiego.
Polemizując ze światopoglądem ateistycznym, Lennox zwraca uwagę na to, że ateizm sprowadza rzeczywistość do materialnego wszechświata, który jest „twardy i nieczuły”, „pozbawiony troski o to, czy żyjemy czy umieramy”. Taka wizja pociąga dwie konsekwencje. Po pierwsze, w jej ramach nie ma sensu mówić ani o obiektywnym dobru, ani o obiektywnym złu. W takim razie koronawirus sam w sobie nie jest ani dobry, ani zły. Jest po prostu naturalnym zjawiskiem, który sprawia coś, co my ludzie subiektywnie odbieramy jako złe. Po drugie, skoro nieczuły świat jest wszystkim, co istnieje, dla ateisty nie ma żadnej nadziei na to, że śmierć zostanie pokonana, a doznane przez nas cierpienia zostaną przemienione w trwałą radość. Znaczy to, że w dobie pandemii – w której w większej skali spotykamy się z cierpieniem i śmiercią – ateizm nie może nam pomóc.
Czy jednak może pomóc nam religia, która głosi istnienie wszechmocnego i dobrego Boga? Tak, ponieważ daje nam nadzieję na pełnię szczęścia po śmierci. Co więcej, nasze cierpienie traktuje jako obiektywne zło oraz podaje wyjaśnienie jego zaistnienia. Według biblijnej teodycei, którą Lennox przypomina, zło jest konsekwencją grzechu pierworodnego. On doprowadził do złamania lub pęknięcia doskonałego stanu natury, którego człowiek jest częścią. „Wioślarz w łodzi, który odmawia wiosłowania we właściwy sposób, nie tylko ma wpływ na samych wioślarzy, lecz także na wszystkich innych w łodzi – i może nawet uszkodzić samą łódź”.
Według Lennoxa żyjemy właśnie w takiej łodzi, a zło w wolny sposób dokonywane przez ludzi – począwszy od grzechu pierworodnego – pogarsza jej stan. Nic więc dziwnego, że w świecie pojawiają się różne przypadki zła naturalnego, takie jak epidemie czy trzęsienia ziemi. Lennox zwraca przy tym uwagę na to, że wirusy odgrywają istotną rolę w procesach życia na Ziemi, a tylko co najwyżej 1% z nich ma charakter patogenny. Może to świadczyć to o tym, że pierwotny stan stworzonego świata – stan przed grzechem pierworodnym – był wolny od zła naturalnego lub że zło naturalne występowało w nim wyłącznie w funkcji dobra (ochrona przed niebezpieczeństwami, stymulacja rozwoju, formowanie charakteru).
Faktem jest jednak, że żyjemy w pękniętym świecie – w świecie po grzechu pierworodnym. I w tym świecie przyszło się nam zmierzyć z epidemią koronawirusa. Kto patrzy na nią z chrześcijańskiej perspektywy, musi – podkreśla Lennox – pamiętać o kilku sprawach, z których najważniejsze są dwie: miłość i wieczność. To one wyróżniały i powinny wyróżniać chrześcijan w sytuacjach nieszczęścia. Otóż prawdziwi chrześcijanie traktują te sytuacje jako wezwanie do czynnej miłości względem cierpiących bliźnich. Dodatkowo traktują oni te sytuacje jako przypomnienie, że świat doczesny – jako niedoskonały i kruchy – nie może dać nam szczęścia. Naszym przeznaczeniem jest przecież wieczność w Bogu.
W jednym z fragmentów swej książki Lennox porównuje koronawirusa do megafonu – megafonu, przez który zostaje nam przypomniana prosta prawda o naszej ułomności i śmiertelności. Niestety, ludzkość – zadufana w sobie i zapatrzona w swoje możliwości techniczne – ostatnimi laty ignorowała tę prawdę. Jednak na naszych oczach „koronawirus gwałtownie demoluje iluzję, że możemy zbudować doskonałość na ziemi”. Demontaż tej iluzji jest szansą, by zwrócić się do Boga, od którego odeszliśmy i który przychodzi do nas w cierniowej koronie naszych cierpień.
Kończąc omawianie książki Lennoxa, pozwolę sobie na dwie pesymistyczne uwagi. Po pierwsze, mam poważne wątpliwości co do tego, czy pandemia skutecznie demoluje ludzkie iluzje. Moje wątpliwości biorą się stąd, że szok wywołany pandemią (choćby ze względu na jej falową naturę) uległ rozproszeniu oraz został osłabiony przez różne mechanizmy obronne. Po drugie, nawet jeśli wielu ludzi uświadomiło sobie w czasie pandemii fiasko projektu raju bez Boga, nie znaczy to jeszcze, że ludzie ci zmienią radykalnie swój sposób myślenia i życia. Przyzwyczajenie i presja społeczna może okazać się siłą, która sprawi, że szybko wrócimy do starych bożków.
John C. Lennox, Where is God in a Coronavirus World?, The Good Book Company 2020.
PS. 18 X br. o godz. 16 w ramach Areopagu Uniwersytetów (UJ, KUL, UW, UAM) odbędzie się na KUL-u się debata pt. „System wartości w dobie COVID-u”. Więcej informacji na ten temat (wraz z linkiem do transmisji) – zob. https://www.kul.pl/areopag-uniwersytetow-debaty-o-wspolczesnosci,art_96411.html
Jacek Wojtysiak