Na tegorocznym festiwalu filmowym w Gdyni zabrakło filmu, który wbiłby widza w fotel.
Takie filmy zdarzają się zresztą rzadko – ostatnim chyba był „Wołyń” Smarzowskiego – tylko że w 2016 roku jury, przyznając nagrody w najważniejszych kategoriach, film ten pominęło. Po obejrzeniu najciekawszych produkcji filmowych, które weszły do kin lub wkrótce znajdą się na ekranach, wydaje się, że będzie to sezon przeciętny. Choć przynajmniej kilka produkcji ma szansę przyciągnąć uwagę widza. W tym roku jury kierowało się kryterium aktualności, można jednak mieć wątpliwości, czy był to najważniejszy wyznacznik. Z pewnością sprawność warsztatowa twórców danego dzieła też powinna mieć jakieś znaczenie. Widzowie wybierają film w miarę dobrze zrobiony, który zapewnia dobrą rozrywkę, i wyczuwają oszustwo, kiedy np. obraz w rodzaju ubiegłorocznej „Magnezji”, pełen chamskich i prymitywnych dowcipów, promowany jest nachalnie jako dzieło odkrywcze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz