NIK wykazała, że Fundusz Sprawiedliwości był wykorzystywany na cele partii Zbigniewa Ziobry, był funduszem wyborczym, a nie służącym ofiarom przestępstw; to skandal - ocenili w czwartek posłowie PSL. Zapowiedzieli, że kiedy PiS straci władzę, winni zostaną ukarani.
W czwartek NIK na konferencji prasowej przedstawiła wyniki kontroli realizacji zadań z Funduszu Sprawiedliwości. Poinformowała, że łączna wartość środków wydatkowanych niezgodnie z przepisami, niecelowo, niegospodarnie lub nierzetelnie wyniosła ponad 280 mln zł. NIK złożyła pięć zawiadomień o popełnieniu przestępstwa.
Do sprawy odnieśli się na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie politycy PSL: Krzysztof Paszyk i Dariusz Klimczak.
Jak powiedział Paszyk, politycy Solidarnej Polski z jej liderem, ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą "zrobili sobie z Funduszu Sprawiedliwości fundusz partyjny". Podkreślił, że środki z niego tylko w niewielkim stopniu były wykorzystywane na pomoc ofiarom przestępstw lub na prewencję.
Oświadczył, że to skandal, a rzecz wymaga dogłębnego sprawdzenia, w czasie gdy PiS nie będzie już u władzy.
Klimczak mówił, że nie sposób oczekiwać od podległej Ziobrze prokuratury rzetelnego działania na rzecz ukarania winnych, a Funduszem Sprawiedliwości - który jego zdaniem był "funduszem promocji, funduszem wyborczym i partyjnym Ziobry - zajmą się służby już w kolejnej kadencji parlamentu.
Ocenił ponadto, że ustalenia NIK stanowią podstawę do tego, by zdymisjonować Ziobrę; ocenił jednocześnie, że za rządów PiS nie będzie to możliwe.
Polityk dziękował też NIK za usystematyzowała wiedzy o nieprawidłowościach w sprawie Funduszu Sprawiedliwości; zapewniał, że gdy PiS straci władzę, odpowiedzialni za te nieprawidłowości zostaną - także dzięki pracy kontrolerów - pociągnięci do odpowiedzialności.