Jeśli wydaje ci się, że hasło „przykościelny dom kultury” wieje nudą, masz rację: wydaje ci się. Bernardyni z Leżajska pokazali, jak buduje się żywy Kościół. W ciągu każdego tygodnia przez nowoczesny FOK przewija się ponad 300 dzieci, które przychodzą na zajęcia odbywające się w 34 grupach. A jaką kawę można tu wypić!
Nie spodziewałem się tego, co zobaczyłem. Zlepek słów „przykościelny dom kultury” nie wywoływał u mnie szybszego bicia serca. Gdy bracia w brązowych habitach zachwalali mi Franciszkański Ośrodek Kultury, myślałem, że to jedynie pobożna propaganda. Do czasu, gdy wszedłem do tej nowoczesnej auli. Ujrzał i uwierzył – uśmiechnęliby się sceptycy. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie nie tylko sama bryła budynku, ale przede wszystkim to, że przypomina on ul. Czego tu nie ma? Karate, angielski, breakdance, plastyka, czworonożny przyjaciel (dzieci po zajęciach z psami opowiadają, że pozbywają się lęków i nieśmiałości), wspomaganie rozwoju dla dzieci z niepełnosprawnością (świetnie czują się w ogrodzie sensorycznym, gdzie wszystko jest na dotyk). To ośrodek tętniący życiem. Jak udało się bernardynom stworzyć tak przyjazne rodzinom miejsce i spory zespół wolontariuszy, którzy codziennie przychodzą, by służyć innym?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz