W niemieckim archiwum Arolsen znajduje się jeszcze 900 depozytów polskich ofiar wojny. Zegarki, pióra, obrączki, dokumenty czekają na ich bliskich - informuje piątkowa "Rzeczpospolita".
Gazeta przypomina, że o wyjątkowych depozytach pisała w marcu, a od tego czasu Arolsen Archive m. in. we współpracy z IPN oraz Muzeum Stutthof przeprowadziło kampanię #StolenMemory. Dzięki zaangażowaniu wolontariuszy część pamiątek powróciła do krewnych ofiar wojny. W tym roku w sumie do 110 rodzin.
Małgorzata Przybyła z Arolsen Archive przekazała "Rz", że w placówce tej znajduje się jeszcze ok. 900 depozytów opisanych polsko brzmiącymi nazwiskami.
"Poszukujemy krewnych Jana Urbańskiego, urodzonego 20 marca 1900 r. W czasie powstania warszawskiego został zmuszony przez niemieckich okupantów do opuszczenia miasta i osadzony w obozie przejściowym w Pruszkowie" - opisuje Małgorzata Przybyła.
Poszukiwani są też krewni Piotra Błaszczyka, urodzonego 11 września 1894 r. w Bolimowie. Ten ojciec trójki dzieci mieszkał w Starosielcach niedaleko Białegostoku. Policja aresztowała go, ponieważ miał być "podejrzany politycznie".
Na liście poszukiwanych jest też Jan Jędrzejczak, urodzony 18 września 1898 r. "Podczas masowych aresztowań ludności cywilnej Warszawy w czasie powstania warszawskiego został wywieziony do obozu koncentracyjnego Stutthof" - opisują pracownicy archiwum.
Zachował się też depozyt krawcowej Aleksandry Nowak, z domu Elbe, urodzonej 15 sierpnia 1918 r. w Warszawie, oraz mistrza kominiarskiego Janusza Klinkowskiego, urodzonego 24 kwietnia 1910 r. w Berlinie, który mieszkał w Gnieźnie, a także Juliana Kowalskiego, urodzonego 15 lutego 1916 r. Policja aresztowała go w Koszalinie i przeniosła do obozu Stutthof. 29 marca 1944 r. został zarejestrowany jako "polityczny więzień aresztu prewencyjnego".
Arolsen Archives przechowuje zegarek kieszonkowy i talizman na szczęście Stanisława Wolborskiego, urodzonego 31 marca 1910 r. w Łodzi. Został on wypędzony przez Niemców z Warszawy po wybuchu powstania i 31 sierpnia 1944 r. przez obóz przejściowy w Pruszkowie wywieziony do Stutthof, a następnie do Neuengamme. "Przeżył nazistowskie prześladowania i po zakończeniu wojny znalazł się w obozie dla przesiedleńców w Neumnster. Z jego aktu ślubu wiemy, że 12 lipca 1945 r. poślubił Polkę Helenę Gwardiak. Przypuszczalnie narzeczona była również robotnicą przymusową" - czytamy w dokumentacji archiwalnej.
"Jest jeszcze kilkaset kopert z depozytami, których właściciele zostali zaliczeni do kategorii tzw. nieznanych narodowości. Jestem przekonana, że wśród nich jest bardzo dużo Polaków" - dodaje Małgorzata Przybyła.