Biskupi Sudanu Południowego zażądali przeprowadzenia śledztwa w sprawie zabójstwa dwóch zakonnic, które miało miejsce miesiąc temu w południowej części tego kraju. „Jak dotąd nie wiemy nawet, kim są sprawcy, nie mówiąc już o postawieniu ich przed sądem” – czytamy w oświadczeniu.
Do zamachu doszło na drodze prowadzącej ze stolicy Dżuby do miejscowości Nimule, znajdującej się na granicy z Ugandą. Kilku uzbrojonych mężczyzn zaatakowało autobus wiozący zakonnice i mieszkańców okolicznych wsi. W napadzie zginęło pięć osób, w tym siostry Maria Abud i Regina Roba.
Obie były bardzo oddane Sudańczykom. Siostra Maria przez dwie kadencje była przełożoną generalną Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusowego. Prowadziła też szkołę podstawową w Dżubie. Z kolei siostra Regina pracowała jako pielęgniarka oraz szkoliła w tym kierunku młode dziewczęta.
Biskupi zaznaczyli, że nie godzą się na zamknięcie sprawy oświadczeniem władz, że morderstwa dokonali „nieznani sprawcy”. Podkreślili, że lokalna społeczność wie, kim są zamachowcy, ale policja nie wykorzystuje tej wiedzy, a zamykając dochodzenie pozwala bandytom na bezkarność. „W tym kraju bycie zamordowanym jest tak samo naturalne, jak narodziny” – powiedziała s. Alice Jurugo Drajea, przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Najświętszego Serca Jezusa, do którego należały zamordowane zakonnice.
Biskupi wyrazili obawę, że zamach był kolejną próbą destabilizacji kraju i zniszczenia osiągnięć podpisanego trzy lata temu porozumienia pokojowego. Podkreślili, że nie wszystkim Sudańczykom zależy na utrzymaniu stabilizacji, stąd przemoc w kraju nasila się z dnia na dzień: na drogach ginie coraz więcej ludzi, a transporty żywności są powszechnie rozkradane. Rośnie też poziom ubóstwa. Konflikt w Sudanie Południowym, który nasilił się w 2013 r., kosztował już życie 400 tys. osób, a 4 mln zmusił do opuszczenia swoich domów.
Łukasz Sośniak SJ