To jasne, że pracownicy ochrony zdrowia powinni zarabiać godziwie, ale nigdzie na świecie nie nadrabia się skokowo dwóch dekad zapóźnień - powiedział premier Mateusz Morawiecki. Ocenił, że realizacja postulatów protestujących medyków kosztowałaby każdego podatnika nawet 250 zł miesięcznie.
W piątek w internecie został opublikowany premierowy odcinek podcastu premiera Morawieckiego. W podcaście poruszył on m.in temat trwających protestów medyków i działań na rzecz poprawy sytuacji w służbie zdrowia.
"Rząd od początku bardzo poważnie traktuje reformę zaniedbanego przez trzydzieści lat systemu zdrowia. Dla mnie osobiście bardzo ważne są takie zmiany jak podnoszenie nakładów, znoszenie limitów dostępu do lekarzy czy badań - jak program profilaktyczny - ale przede wszystkim lepsze warunki pracy dla personelu medycznego. W Polskim Ładzie zapisaliśmy propozycję zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 7 proc. PKB" - powiedział premier.
Zaznaczył, że jest "jasne, że pracownicy służby zdrowia powinni zarabiać więcej, powinni zarabiać godziwie". "My realizujemy plan podwyżek. Trzeba mieć naprawdę dużo złej woli, by nie dostrzec skali podwyżek dla pracowników medycznych, jaka dokonała się od 2015 r. Z analiz MZ wynika, że wzrost średnich wynagrodzeń lekarzy to ponad 60 proc. w ciągu 5 lat, a wzrost wynagrodzeń pielęgniarek to koło 70 proc.; podobnie było z ratownikami medycznymi, którzy zarabiali bardzo mało" - podkreślił premier.
"Wciąż jest wiele do zrobienia, dlatego w ostatni piątek wskazałem wynagrodzenia pracowników medycznych jako jeden z kolejnych celów w realizacji Polskiego Ładu" - dodał. "Dziś słyszymy o postulatach protestujących, których koszt, zgodnie z obliczeniami ministerstwa zdrowia, sięgałby nawet nieco poniżej 100 mld złotych rocznie. Nigdzie na świecie nie dokonuje się jednorazowych podwyżek wynagrodzeń, które skokowo nadrobią zapóźnienia dwóch dekad" - powiedział.
Premier ocenił, że "tak radykalne zwiększenie wynagrodzeń kosztowałoby każdego polskiego podatnika nawet 250 zł miesięcznie", a "na przykład VAT musiałby wzrosnąć do ok. 35 proc., żeby sfinansować takie wydatki".
"Moim zdaniem można efektywnie szukać kompromisu w gronie ekspertów i specjalistów, a najlepszym do tego miejscem jest Rada Dialogu Społecznego i Komisja Trójstronna. Dlatego żałuję, że protestujący opuścili spotkanie z ministrem Adamem Niedzielskim. W końcu obu stronom - zarówno medykom, jak i stronie rządowej - zależy na radykalnej poprawie systemu ochrony zdrowia. Powrót do dialogu z ministrem zdrowia, urealnienie oczekiwań płacowych i gotowość do takiej wspólnej pracy na rzecz poprawy sytuacji w ochronie zdrowia są najlepszą drogą do rozwiązania tej sytuacji" - zaapelował premier.
Protestujący w formie "białego miasteczka" w Warszawie Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia ma osiem postulatów. Obejmują one m.in. podwyżki, realny wzrost wyceny świadczeń, ryczałtów i tzw. dobokaretki, a także zatrudnienie dodatkowych pracowników obsługi administracyjnej i personelu pomocniczego oraz wprowadzenia norm zatrudnienia związanych z liczbą pacjentów. Komitet postuluje także m.in. zapewnienie zawodom medycznym statusu funkcjonariusza publicznego i stworzenie systemu ochrony pracowników przed agresją słowną i fizyczną pacjentów; wprowadzenie urlopów zdrowotnych po 15 latach pracy zawodowej, a także uchwalenie ustaw o medycynie laboratoryjnej i zawodzie ratownika medycznego.