Strajk medyków nie zostanie odwołany, a białe miasteczko powstanie - poinformowali w piątek przedstawiciele Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Pracowników Ochrony Zdrowia. Wyrazili rozczarowanie, że podczas spotkania ze stroną rządową zabrakło premiera Mateusza Morawieckiego.
Medycy spotkali się w piątek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim. Wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Artur Drobniak zapowiadał wcześniej, że warunkiem udziału w spotkaniu przedstawicieli zawodów medycznych jest obecność szefa rządu. Na spotkaniu premiera nie było.
"Po raz kolejny zostaliśmy przez rządzących oszukani. Chętni na dialog z panem premierem jako decydentem tego, który może zmienić system opieki zdrowotnej, wreszcie go wyleczyć, spotkaliśmy się po raz kolejny z panem ministrem, którego widywaliśmy wielokrotnie. Próbowaliśmy rozmawiać merytorycznie, zawsze był to jedynie monolog ze strony rządu" - mówił na konferencji prasowej przed Ministerstwem Zdrowia Artur Drobniak.
Podkreślił, że sprowadzenie postulatów medyków do kwestii wynagrodzeń "jest godzeniem w szacunek każdego Polaka, a na pewno każdego medyka". "Jest nam zwyczajnie bardzo ciężko po tym, co usłyszeliśmy z ust ministra. Mówienie o locie na Marsa, mówienie o teatrze to jest skrajna obraza moich kolegów i koleżanek" - powiedział Drobniak.
Powtórzył, że postulaty medyków nie dotyczą wynagrodzeń, tylko poprawy całego systemu. "Nie ma medyków, nie ma leczenia, same łóżka nie leczą. Nas jest za mało, a potrzeby medyczne społeczeństwa coraz większe" - wskazywał.
Przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok dodała, że brak obecności premiera na spotkaniu to hipokryzja. "Nie zjawił się na spotkaniu z ogromną rzeszą medyków, to ja się pytam: czy tak ważne jest dla pana premiera zdrowie?" - mówiła Ptok.
Zwróciła uwagę, że "zbyt mała liczba kadr medycznych doprowadza do sytuacji, gdzie pacjenci muszą z własnej kieszeni płacić za różne świadczenia".
Ptok dodała, że to nie medycy odpowiadają za ochronę zdrowia, tylko ci, którzy przejęli władze w Polsce. Zapowiedziała, że w białym miasteczku, które ma powstać po sobotnim proteście pracowników ochrony zdrowia pokazywane będą paski wynagrodzeń pracowników służby zdrowia.
"W systemie ochrony zdrowia zaczynamy wybierać, do którego pacjenta mamy podejść najpierw, bo tak jest nas mało" - wskazywała.
Anna Bazydło z Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy podkreśliła, że "białe miasteczko jest wyrazem skrajnej bezsilności".
"Nasze postulaty tak naprawdę są skierowane do Polaków, do narodu. My chcemy waszego bezpieczeństwa, waszego zdrowia, waszej efektywnej terapii. To co widzimy teraz, jest nieśmiesznym żartem. Próbą zrobienia efektywnej terapii, ale praktycznie za każdym razem nieudaną" - oceniła.
Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia opublikował w piątek swoje postulaty. Obejmują one: natychmiastową zmianę ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia; realny wzrost wyceny świadczeń, ryczałtów i tzw. dobokaretki, a także zatrudnienie dodatkowych pracowników obsługi administracyjnej i personelu pomocniczego oraz wprowadzenia norm zatrudnienia uzależnionych od liczby pacjentów.
Minister Niedzielski podczas briefingu w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" powiedział dziennikarzom, że jest rozczarowany postawą komitetu protestacyjnego.
"Nie jestem w stanie zaakceptować takiego podejścia, które nie jest ukierunkowane na rozwiązywanie problemów, że to jest poszukiwanie pewnego poklasku społecznego, robienia teatrum, które polega na wychodzeniu na ulicę" - powiedział szef MZ.
Według niego medycy "odrzucili podaną rękę" i "zachętę współpracy".
Minister odniósł się też do propozycji przedstawionych przez stronę społeczną. "Pierwsza z nich to jest wzrost wynagrodzeń. Można powiedzieć na przykładzie zawodu lekarza specjalisty: trzykrotnego minimum wzrostu wynagrodzeń. Nie mówię o 30 proc. tylko o trzykrotnym wzroście wynagrodzenia lekarzy specjalistów. To minimalne wynagrodzenie specjalistów to teraz jest blisko 7 tys. zł, w propozycji, która tam się znalazła, wchodzimy na taki poziom, by minimalne, podkreślam, minimalne wynagrodzenie lekarza wynosiło ok. 20 tys. zł" - podał Niedzielski.
Dodał, że pozostałe grupy zawodowe również złożyły takie oczekiwanie - trzykrotnego wzrostu wynagrodzeń. Poinformował, że skutek finansowy tego w ciągu jednego roku to 65 mld zł.
Minister wskazał, że realizacja postulatów medyków to koszt rzędu 100 mld zł. "Można użyć tego rodzaju porównania, że tutaj zostało sformułowane oczekiwanie, że już jutro musimy odpalić rakietę i polecieć na Marsa. To jest po prostu nierealne. Takie rzeczy realizuje się długo w czasie" - podsumował szef MZ.
Tłumaczył też, że "spotkanie z premierem jest możliwe, kiedy będzie wiadomo, że obie strony dobrze się rozumieją". "Na razie nie mamy tej pewności; potwierdzeniem tego jest tak wysoka kwota dodatkowych oczekiwań rzędu 100 mld złotych (...). Ale spotkanie z premierem jest jak najbardziej przewidywane, trzeba tylko odrobinę dobrej woli" - zaznaczył Niedzielski.
Protest Pracowników Ochrony Zdrowia zaplanowano na sobotę 11 września w Warszawie. Manifestujący przejdą z pl. Krasińskich przed Sejm i kancelarię premiera.