Człowiek Zachodu nie rozumie Bliskiego Wschodu, bo nie zdaje sobie sprawy z wielkiej roli, jaką odgrywa w życiu jednostki panująca tam religia, jak kształtuje się w umysłach obraz swój-obcy. Europejczyk mierzy po swojemu, według swojego systemu wartości i swoje bardzo łagodne prawo stosuje wobec osób, które znały prawo bardzo surowe, nie zakłada, że szukający wsparcia może udawać, mieć ukryte cele – mówi prof. Michael Abdalla, kierownik Zakładu Komunikacji Międzykulturowej i Aksjolingwistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, asyryjski chrześcijanin pochodzący z Syrii.
Jarosław Dudała: Cały świat obiegło dziś zdjęcie gen. Chrisa Donahue, gdy jako ostatni amerykański żołnierza wsiada do samolotu i opuszcza Afganistan. Co to wydarzenie oznacza dla chrześcijan - i nie tyko chrześcijan - na Bliskim Wschodzie?
Prof. Michael Abdalla: Wczoraj oglądałem zdjęcia pochodu chyba 300 chrześcijan, uciekających pieszo z Afganistanu do niechętnego przecież chrześcijanom Pakistanu. Uciekają tam, bo nie mają innego wyboru. Czytałem o scenach mrożących krew w żyłach. O słynnej piosenkarce Arianie Said [ma 1,4 miliona obserwujących na Instagramie, patrz poniżej - przyp. JD], która opisywała swoją ucieczkę, jak drżała, jak była kontrolowana, jak była ubrana itd.
Ludzie, którzy mają jeszcze przed oczami poprzednie rządy talibów, uciekają. Boją się, że znów będzie tak, jak kiedyś, bez dostępu dziewcząt do szkół, bez muzyki, bez zakładów fryzjerskich.
My, patrząc na dramatyczne sceny z lotniska w Kabulu, widzimy coś w rodzaju ewakuacji Brytyjczyków z Dunkierki w 1940 r. A co Pan widzi?Patrzę na tych ludzi z wielkim współczuciem. Bo widać, że talibowie są zdecydowani realizować swoje cele, narzucić swoje poglądy i prawa, są gotowi na wszystko. Życie innego człowieka nie ma dla nich wartości. Wręcz przeciwnie - uważają, że mają obowiązek oczyścić społeczeństwo z ludzi nieczystych, obcych. I tak robią. Ludzie z lotniska w Kabulu wiedzą, że w Afganistanie nie ma dla nich przyszłości.
Gen. Chris Donahue, dowódca słynnej 82 Dywizji Powietrznodesantowej, jako ostatni amerykański żołnierz opuszcza Afganistan, wsiadając minionej nocy do samolotu na lotnisku w Kabulu PAP/EPA/Jack HoltPrasa arabskojęzyczna donosi, że talibowie chodzą od domu do domu, sprawdzają, czy nie ma w nich chrześcijan. Zabierają dziewczęta rodzicom. Nikt, kto ma trochę szacunku dla życia, wolności, nawet nie będący chrześcijaninem czy nie będący w silnej opozycji do islamistów, nie chce żyć w takich warunkach, w systemie, jaki był tysiąc lat temu. Dlatego chcą uciec. Poważnie zagrożone jest życie tych, którzy mieli jakikolwiek kontakt z Amerykanami, np. tłumacze.
Jak wydarzenia w Afganistanie wpływają na - i tak trudną - sytuację chrześcijan w innych krajach Bliskiego Wschodu?
To już jest podwójny niepokój. Tu i tam pojawiają się sygnały ze strony niektórych ugrupowań dżihadystycznych, które są odbierane przez chrześcijan jako kolejne pogróżki. Niektórzy imamowie podczas kazań w meczetach gratulują, ogłaszają zwycięstwo nad Amerykanami... To może wywołać niechętne chrześcijanom nastroje, mobilizować do zduszenia Bogu ducha winnych chrześcijan miejscowych czy zmuszenia ich do pójścia na daleko idące ustępstwa. Dochodzą stamtąd sygnały, że nawet z dnia na dzień zmieniło się spojrzenie ludzi i ich postawa wobec sąsiadów.
Jarosław Dudała Dziennikarz, prawnik, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 pracuje w „Gościu”.