Podkreślił, że od tej zasady będą istniały wyjątki: "W szczególnie uzasadnionych sytuacjach miejscowy komendant Straży Granicznej będzie mógł wydać pozwolenie na pobyt na terenie danej miejscowości, jeżeli uzna, że jest to uzasadnione".
We wtorek premier Mateusz Morawiecki poinformował, że Rada Ministrów złożyła do prezydenta wniosek o wprowadzenie stanu wyjątkowego w pasie miejscowości położonych na granicy z Białorusią w związku z trudną sytuacją na tym obszarze.
Pisaliśmy o tym: Rząd wystąpił do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie dwóch województw
"Co do zasady nie będzie to miejsce, w którym będą mogły być organizowane jakiekolwiek polityczne zgromadzenia czy happeningi w przeciągu 30 dni. Jest to w pełni uzasadnione i przemyślane" - podkreślił Kamiński. Dodał, że restrykcje polegające np. na ograniczeniu dostępności sieci komórkowej nie są przewidziane.
"Nie będzie możliwości organizowania tam zgromadzeń, imprez masowych, będą bardzo ostre rygory dotyczące posiadania broni czy amunicji" - zapowiedział.
"Jeśli chodzi o możliwość pojawienia się tam osób, które nie są tam zameldowane, które nie mieszkają tam na stałe, będą tutaj wprowadzane bardzo daleko idące ograniczenia. Nie będą one dotyczyły służby zdrowia, urzędników, funkcjonariuszy publicznych, którzy wykonują tam swoje działania zawodowe. Natomiast co do osób, które organizują różnego rodzaju happeningi na granicy, które niszczą instalacje graniczne - to te przepisy spowodują, że one nie będą mogły się w tym pasie przemieszczać" - dodał.
Szef MSWiA poinformował, że stan wyjątkowy będzie wprowadzony w pasie przygranicznym o głębokości około 3 km od granicy. Zapewnił, że mieszkańcy miejscowości objętych stanem wyjątkowym zostaną odpowiednio wcześniej poinformowani. Kamiński podkreślił, że nowe przepisy w minimalny sposób będą ingerowały w codzienne życie mieszkańców tego regionu, a ich celem ma być zwiększenie bezpieczeństwa na granicy.
Dodał, że nikt nie blokuje po stronie białoruskiej grupy uchodźców i mają oni swobodę przemieszczania się. "Nie możemy dopuścić do sytuacji, że jakakolwiek grupa obywateli innego państwa będzie żądała, żebyśmy na ich użytek zlikwidowali granice naszego państwa i zewnętrzną granicę UE. To są metody nieakceptowalne" - zapewnił.