Św. Augustyn (Aureliusz Augustyn) to jedna z najbardziej uniwersalnych i rozpoznawalnych postaci z dziejów Kościoła. Znają go nie tylko wierzący i teologowie, ale i wszyscy ci, którzy uczyli się historii europejskiej kultury. Czy jednak Augustyn może być kimś bliskim dla współczesnego człowieka?
28.08.2021 10:30 GOSC.PL
Tak. I to z trzech względów. Po pierwsze, życie Augustyna przypomina życie wielu współczesnych ludzi. Po drugie, czasy jego życia są bardzo podobne do naszych czasów. Po trzecie, wartości, które wyznawał Augustyn, to wartości wciąż aktualne. Dlatego św. Augustyn może i powinien być świętym na nasze czasy – świętym, który rozumie ludzi współczesnych i może im pomóc w ich krętej drodze do Boga.
W jakim sensie życie św. Augustyna przypomina życie wielu współczesnych ludzi? W tym sensie, że znaczna część jego życia toczyła się z dala od Kościoła i od moralności chrześcijańskiej. Choć jego matka – św. Monika – była gorliwą chrześcijanką, Augustyn przez wiele lat „opierał się” przed przyjęciem chrztu, wchodząc na niechrześcijańskie drogi życia. Jak pisał o sobie, szybko znalazł się „we wrzącym kotle erotyki”, jedyną jego troską było, „żeby kochać i być kochanym”, nie odróżniając „pogody umiłowania od mroku żądzy”. Choć na 14 lat związał się z kobietą (w żadnym ze swych pism nie wymienił jej imienia!), która dała mu syna Adeodata (był on bohaterem jednego z jego dialogów, a zmarł w wieku 16 lub 17 lat), i choć potem zaręczył się z dziewczyną, której brakowało „około dwóch lat do wieku stosownego do małżeństwa”, nigdy się nie ożenił. Jak wyznał później: „nie tyle ożywiało mnie pragnienie małżeństwa, ile byłem niewolnikiem namiętności”.
Najbardziej przejmującym dziełem Augustyna są „Wyznania” – wyjątkowe w dziejach literatury połączenie szczerej autobiografii, błyskotliwego traktatu filozoficzno-teologicznego i żarliwej modlitwy. Gdy czytamy pierwsze księgi „Wyznań”, wyłania się z nich obraz indywidualisty pochłoniętego przez pasje erotyczne i artystyczne, a zarazem karierowicza, który pełniąc zawód retora, ubiegał się „o złudę sławy, łaknąc nawet oklasków słuchaczy, zwycięstw w konkursach literackich, wieńców, które nagradzają zwycięzcę, a tak szybko więdną”. Burzliwa emocjonalność Augustyna, podsycana przez miłość do teatru, wywoływała w nim (mimo „szukania przyjemności”) „upodobanie do smutku.” Z jednego z fragmentów „Wyznań” można wnioskować, że po śmierci swego przyjaciela Augustyn wpadł w głęboką depresję, stając się „sam dla siebie wielkim problemem”.
Sądzę, że gdybyśmy na podstawie „Wyznań” nakręcili film, zmieniając kontekst wydarzeń na współczesny, stałby się on bestsellerem. W życiu młodego Augustyna wielu ludzi mogłoby bowiem dostrzec rysy własnego życia – pełnego niepokojów i bezskutecznego poszukiwania szczęścia. Wszystkim tym ludziom Augustyn mówi: „niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”. Augustyn doświadczył i niepokojów serca, i poszukiwań, i – w końcu – pokoju serca, który odnalazł w Bogu
W jakim sensie czasy życia św. Augustyna są podobne do naszych czasów? Jego i nasze czasy to czasy ideowego zamętu. Dla Augustyna, jak i dla ludzi współczesnych, chrześcijaństwo było tylko jedną z wielu ofert światopoglądowych. Augustyn zasmakował niemal w każdej z nich. Otarł się o epikureizm, stoicyzm i astrologię. Był sceptykiem, manichejczykiem i neoplatonikiem. Oczarował go też „kunszt krasomówczy” św. Ambrożego. Długo jednak nie mógł się zdecydować i trwał „zawieszony pomiędzy różnymi teoriami.” Gdy jednak zaczął dogłębnie studiować Biblię, zrozumiał, że chrześcijaństwo realnie i doskonale wypełnia wszystko to, co tylko teoretycznie znał z pism neoplatończyków. W ten sposób stał się patronem wszystkich tych, co nie tylko sercem, lecz także intelektem szukają Boga. Św. Augustyn zdaje się im mówić: jeśli autentycznie, cierpliwie i konsekwentnie będziecie szukać prawdy, znajdziecie Boga. Gdy poszukujący dotrze wreszcie do Boga, zawoła za św. Augustynem:
„O Prawdo, Prawdo, jakże boleśnie już wtedy z głębi duszy wzdychałem do Ciebie, gdy tamci ciągle wokół mnie wrzeszczeli, wykrzykując Twe miano w najprzeróżniejszych teoriach, wymachując niezlicznymi, wielkimi księgami! To były talerze, na których mnie, łaknącemu tylko Ciebie, zamiast Ciebie podawali (…) piękne dzieła Twe, na pewno piękne, ale jednak tylko dzieła.”
Zatrzymajmy się na koniec nad tym cytatem. Św. Augustyn wielokrotnie w swych pismach utożsamia Boga z Prawdą, nazywając Prawdę głównym „mianem” Boga. To kolejny pomost łączący Augustyna ze współczesnością. Przecież ze wszystkich wielkich wartości tylko prawda jest do dziś powszechnie ceniona. Choć pojawiają się teorie obniżające status prawdy lub głoszące jej względność, sam fakt, że w naszym życiu przyznajemy tak wielkie znaczenie nauce (a uczeniu się poświęcamy przeciętnie około jednej czwartej życia), świadczy o tym, jak ważna jest dla nas prawda.
Dlaczego św. Augustyn nazywał Boga Prawdą? Czynił on tak dlatego, że co najmniej trzy przymioty Boga – wieczność, niezmienność i bezcielesność – dostrzegał także w Prawdzie. Ową zbieżność najwyraźniej widać w przypadku twierdzeń matematycznych. Prawdziwe twierdzenia matematyczne, takie jak 7 + 3 = 10 (przykład Augustyna), (i) obowiązują zawsze, (ii) nigdy nie mogą się zmienić, (iii) są oparte na liczbach, które – choć wyrażane w fizycznych znakach – są niefizyczne. Zresztą i zwykłe twierdzenia, takie jak „16 X 1978 r. to dzień wyboru Karola Wojtyły na papieża”, jeśli są prawdziwe, to (i) są prawdziwe, kiedykolwiek byłyby wypowiedziane, (ii) nie mogą przestać być prawdziwe, (iii) są prawdziwe nawet wtedy, gdy ich „uprawdziwiacz” już cieleśnie nie istnieje. Do historii filozofii przeszła słynna maksyma Augustyna: „jest niemożliwe, żeby świat zginął, a jednocześnie nie było prawdą, że zginął. Prawda będzie zatem istniała, choćby nawet świat zginął”.
Jak widać, kto pójdzie śladami myśli św. Augustyna, zrozumie, że ktokolwiek zmierza do Prawdy, zbliża się do Boga, który oświeca go blaskiem swej wieczności. I że całe nasze poznawanie i całe nasze życie jest wołaniem do Boga: „Wieczna Prawdo! Prawdziwa Miłości! Umiłowana Wieczności! Tyś Bogiem moim, do Ciebie wzdycham dniem i nocą. Gdy po raz pierwszy Cię poznałem, Tyś mnie do siebie przygarnął.”
Jacek Wojtysiak