Dominikanie mają być psami, które używają swego języka, aby lizać rany człowieka pokaleczonego.
Dominikanie to po łacinie dominicanes. Żartobliwie słowo to możemy przetłumaczyć jako Domini canes, czyli „Psy Pańskie”, gdzie Panem oczywiście jest Chrystus. Metafora ta jest wzmocniona przez legendę mówiącą, że matce św. Dominika, tuż przed jego narodzinami, przyśnił się pies z płonącą pochodnią w pysku. Dlatego pies jest symbolem dominikanów, którzy biegną po świecie, niosąc światło Ewangelii. Jednak psy nie tylko biegną przez świat z płonącą żagwią w pysku. Psy robią jeszcze wiele innych rzeczy.
Psy szczekają. Kiedyś o. Jacek Woroniecki OP zwracał uwagę, że „na młodym pokoleniu dominikanów polskich (…) ciąży obowiązek poważnego zastanowienia się nad tym, jak ideę apostolstwa doktrynalnego – przewodnią myśl św. Dominika – urzeczywistnić w dzisiejszych warunkach życia duchowego i umysłowego naszego kraju”. Mam wrażenie, że czasem umyka nam przymiotnik „doktrynalne” przy słowie „apostolstwo”. Nasze głoszenie powinno być tłumaczeniem doktryny. Głoszenie św. Dominika zrodziło się ze współczucia, ale prowadziło do przedstawienia błądzącym prawdziwego nauczania Kościoła. Bo psy również liżą rany – jest to stary biblijny obraz, symbolizujący posługę sakramentalną. Kardynał Stefan Wyszyński mówił, że „dominikanie mają być takimi psami, które używają swego języka, aby lizać rany człowieka pokaleczonego”.
Psy przede wszystkim słuchają głosu swojego pana. Dominik był człowiekiem zasłuchanym – z jednej strony stale widzimy go z księgą Ewangelii, którą studiuje, z drugiej natomiast, tworząc zakon, wypełnił misję, którą zlecił mu papież. Czasem zapominamy o tym, celowo pokazując dominikanów jako przeciwników Kościoła hierarchicznego. Nic bardziej mylnego.
Ktoś dodałby jeszcze, że psy gryzą heretyków, jak było to często pokazywane na średniowiecznych freskach. Bliższy jest mi jednak inny obraz, na który zwrócił mi uwagę przyjaciel po kazaniu, które wygłosiłem o psach Pańskich. „Psy robią jeszcze jedną rzecz – machają ogonem, kiedy widzą swojego pana”. Element radości powinien być stale obecny w dominikańskim życiu. Radości wynikającej z żywego doświadczenia Boga.•
o. Wojciech Surówka O