Żyjemy w kulturze neopogańskiej. Niejednokrotnie przekonałam się, że współczesnemu człowiekowi łatwiej uwierzyć w ufoludki niż w Boga, albo w "korzystny" czy "niekorzystny" układ gwiazd niż w moc Eucharystii. Tam, gdzie wyrugowano Pana Boga z przestrzeni publicznej czy serca, tam powstała pustka. A człowiek nie został stworzony do życia w pustce.
13.08.2021 13:23 GOSC.PL
Ojej! Jutro piątek 13-stego - usłyszałam w sklepie spanikowany głos jakiejś kobiety.
- I co? - spytał ktoś.
- No, że na pewno pech jakiś będzie.
Żyjemy w kulturze neopogańskiej. Niejednokrotnie przekonałam się, że współczesnemu człowiekowi łatwiej uwierzyć w ufoludki niż w Boga, albo w "korzystny" czy "niekorzystny" układ gwiazd niż w moc Eucharystii. Tam, gdzie wyrugowano Pana Boga z przestrzeni publicznej czy serca, tam powstałą pustka. A człowiek nie został stworzony do życia w pustce. Trzeba ją więc czymś zapełnić.
Z przykładami przesądów i zabobonów niejedna książka już się ukazała. I zapewne świetnie sprzedała. W świecie powszechnych ubezpieczeń na życie, chcemy zabezpieczyć się z każdej strony. Świadomość, że nie na wszystko w naszym życiu mamy wpływ przeraża nas, paraliżuje. Próbujemy więc nagiąć siły ponadludzkie, sprawić, że jakieś moce odpowiedzialne za nasze szczęśliwe życie będą nam posłuszne, albo ułaskawić te, które mogą nam zaszkodzić. Używamy przy tym gestów (nie witamy się przez próg, nie podajemy rąk "na krzyż"), przedmiotów (niebieska podwiązka dla panny młodej, czerwona kokardka przy wózku niemowlaka), słów ("nie dziękuje się za pożyczenie lekarstw, bo nie pomogą"). Czy to nie jest czysta magia?
Miałam bardzo wierzącą ciocię. Jednak, kiedy pewnego dnia weszła do mojej świeżo wyremontowanej kuchni, krzyknęła: - Krzyżyk nad drzwiami?! Ściągnij go natychmiast!
- Hmm... Dlaczego? - zdziwiłam się, bo wydawało mi się, że krzyż Chrystusa jest ważną w jej życiu rzeczywistością.
- Nie wiesza się krzyża nad drzwiami - tłumaczyła struchlała ciocia. - To nieszczęście dla domu. Powieś go w innym miejscu.
- Nie ma mowy! - zbuntowałam się. No, bo jak to? W jaki sposób krzyż - symbol tego, że zostaliśmy wykupieni Krwią samego Boga i odtąd należymy do Jego Królestwa, w którym jest tylko szczęście i obfitość - może stać się przyczyną pecha? Nie mieściło mi się w głowie, że ktoś, kto wierzy w Boga może wygadywać podobne bzdury.
- Lepiej chuchać na zimne - usłyszałam na to od innej bliskiej mi osoby. - Na wszelki wypadek...
Okazuje się, że przysłowie "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek" nie jest jednak całkiem wyjęte także z życia katolików.
"13-go w piątek spotykają się dwa symbole, które są obarczone złą konotacją. - czytam na stronie jednej z popularnych telewizji. - Piątek to według przekazów dzień, w którym zmarł Jezus na krzyżu i siły ciemności mają szczególną moc. Kiedyś też piątek był przeznaczony bogini Wenus. Kobiety zbierały się w domu i używały swojej siły, by czarować".
Pomieszanie z poplątaniem.
A w słowie Bożym czytam: "Pan moim dziedzictwem i przeznaczeniem, to ON MÓJ LOS ZABEZPIECZA".
Bóg mój los zabezpiecza! Nie amulety, kokardki czy karty. Nie muszę odpukiwać w niemalowane albo schodzić z drogi czarnemu kotu, bo "On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje". Pan "czuwa nad moim wyjściem i moim powrotem", więc spokojnie mogę wrócić do domu po zapomniany telefon. "Gdy się położę, zasypiam spokojnie" - nie muszę wieszać nad łóżkiem łapacza snów czy innego odstraszacza.
Trzynastego września przypada rocznica objawienia Koronki do Miłosierdzia Bożego. Sam Bóg podyktował swojej sekretarce siostrze Faustynie modlitwę, która jest kwintesencją zaufania. "Kto raz tylko odmówi tę koronkę, dostąpi łaski z nieskończonego miłosierdzia Mojego" - obiecał Jezus.
To nie magia, przesądy, ale relacja z Tobą, Ojcze sprawia, że mogę spać spokojnie. Mam gwarancję "pełni radości przy Tobie i wiecznego szczęścia po Twojej prawicy"!
Aleksandra Pietryga