"Nowy York, nowa miłość"

Z cyklu: Jaki film warto obejrzeć?

Bliźniaczki Mary-Kate i Ashley Olsen przede wszystkim pamiętam z serialu "Pełna chata", a to było wieki temu. Potem gdzieś może widziałam jeszcze jakieś filmy z nimi, ale to było dawno. Więc w sumie sympatycznie było je zobaczyć w filmie "New York, nowa miłość" (2004), w paru miejscach naprawdę się uśmiałam. Jedną czy dwie sceny bym wyrzuciła, ale tak ogólnie całkiem sympatyczny film. 

Roxane i Jane od śmierci mamy nie potrafią ze sobą rozmawiać, a nawet przebywać. Ciągle mają do siebie pretensje, odsuwają się. Jane próbuje matkować, Roxy kompletnie tego nie akceptuje. Jane chce dostać stypendium, by wyjechać jak najdalej od siostry, Roxy chciałaby grać koncerty. Jane to uosobienie prymusa, Roxy to największa wagarowiczka. Depcze jej nawet po piętach policjant zajmujący się młodymi wagarowiczami.  

Dziewczyny razem jadą do Nowego Jorku. Jane, by wygłosić referat, a Roxane, by zostawić swoje demo podczas koncertu jednej z kapel. Sprawa jednak zaczyna się komplikować, bo siostry zostają wyrzucone z pociągu za brak biletu jednej z dwóch... Roxy załatwia im podwózkę do Nowego Jorku, jednak okazuje się, że właśnie wplątały się w poważne tarapaty... Czy razem uda im się wyjść z opresji cało?

 

« 1 »

MG