Rozpoczęta w listopadzie ubiegłego roku współpraca Patryka Dobka i trenera Zbigniewa Króla dała nadspodziewanie szybko efekt w postaci brązowego medalu igrzysk w Tokio w biegu na 800 m. "To wielki sukces i wielka motywacja" - zaznaczył 27-letni lekkoatleta.
"Bieg był wolny. Było trochę przepychanek i nerwówki na pierwszych 400 m. Trochę ryzykowałem. Jakbym wychodził na zewnątrz, to zostałbym zamknięty i byłoby inaczej. Na ostatnich 200 m już nie było co kalkulować" - relacjonował później Dobek, który zanotował czas 1.45,39.
Przyznał, że popełnił w środę jeden błąd wynikający z jego ryzykownego stylu biegania przy krawężniku.
"Nie wiem, czy bym walczył o srebrny medal, ale gdybym miał małą stratę do czwartego miejsca, mógłbym sobie pluć w brodę. Fajnie, że jest ten brąz" - stwierdził.
Miał on szansę nawet na srebro, ale na ostatniej prostej został wyprzedzony przez Kenijczyka Fergusona Roticha. Zaraz po biegu pokazał gestem jak niewiele mu brakło do drugiego miejsca. Potem jednak podkreślił, że docenia też wywalczony krążek.
Zobacz serwis: olimpiada.gosc.pl
"Jestem bardzo szczęśliwy. To przecież pierwszy medal olimpijski w historii polskiego sportu na 800 m. A przez lata próbowały takie gwiazdy jak Marcin Lewandowski czy Adam Kszczot. To wielki sukces, wspaniałe uczucie i wielka motywacja do kolejnych startów" - zaznaczył.
27-letni Polak zdradził, że przed środowym występem nie towarzyszyła mu presja czy stres.
"Tak naprawdę ani razu nie poczułem, że pobiegnę w olimpijskim finale. Byłem niezwykle spokojny. Czy miało to związek z tym, że zostałem niedawno ojcem? Na pewno odciągnęło to moje myśli i zdjęło ze mnie stres. Zachowałem chłodną głowę i to zdecydowało" - podsumował.
Dobek chwalił także wskazówki taktyczne swojego szkoleniowca.
"Mówił mi przed finałem, żeby czekać na ostatnią prostą i wykorzystać szybkość. I taktyka ta sprawdziła się w 100 procentach" - zaznaczył.
Król jest bardzo ważną postacią w życiu tego zawodnika. To on przekonał startującego wcześniej na 400 m ppł sportowca na zmianę specjalności.
"To był dobry wybór. Na 800 m powinienem biegać już kilka lat temu" - ocenił.
Nie szczędzi on komplementów swojemu trenerowi, z którym współpracuje od listopada ubiegłego roku.
"Nie wiedzieliśmy, jak się to potoczy. Nie miałem wówczas minimum olimpijskiego na 800 m, ale na 400 m ppł. Trener Król ma cel i do niego dąży. Jeśli realizujesz jego plan treningowy, to musisz osiągnąć sukces. Zazdroszczę Adamowi Kszczotowi, że miał takiego trenera i ja to teraz wykorzystuję. Przez pierwsze miesiące szkoleniowiec sprawdzał, co mi odpowiada. Jestem innym zawodnikiem niż Paweł Czapiewski czy Adam, ale ogólny schemat jest dosyć podobny" - stwierdził Dobek, nawiązując do wcześniejszych utytułowanych podopiecznych Króla.
Jak dodał, w przeszłości startował w biegach przełajowych, dzięki czemu wypracował wytrzymałość.
"Potem było 400 m ppł, ale ta wytrzymałość cały czas była. Trener Król na nowo ją odkrył" - podsumował zawodnik pochodzący z Kościerzyny.
Jego wywalczony w Tokio krążek to pierwszy medal olimpijski dla Polski w indywidualnej konkurencji biegowej od 41 lat.