Nie ten kaznodzieja gorszy, któremu poskąpiła Opatrzność daru pięknej wymowy, lecz raczej ten, któremu poskąpiła słuchu i wzroku, by dostrzegł, kim jest jego słuchacz i co go naprawdę trapi.
W 1997 roku znaczne grono czytelników „Gościa Niedzielnego” wzięło udział w dyskusji zainaugurowanej artykułem „Kryzys kaznodziejstwa?”. „Troska o jakość kazań, by miliony Polaków wyniosły jak najwięcej z usłyszanego słowa, jest zadaniem najwyższej wagi” – napisał wówczas jeden z proboszczów. „Moim zdaniem nie jest to kryzys kaznodziejstwa, a jedynie występujące braki umiejętności przekazywania i słuchania słowa Bożego, na szczęście nie powszechne, choć i nie sporadyczne” – stwierdziła jedna z czytelniczek. Od tamtego czasu minęło prawie ćwierć wieku, świat zmienił się diametralnie, przede wszystkim za sprawą rozwoju mediów elektronicznych, zmienili się zatem również zarówno głoszący słowo Boże, jak i ich słuchacze. Nie wolno przy tym pominąć kolosalnego znaczenia pandemii COVID-19, która spod ambon zaprowadziła wielu z nas, przynajmniej na jakiś czas, przed monitory komputerów. Podsumowujący w 1997 roku akcję naszego tygodnika ks. Artur Stopka stwierdził: „Nie bez powodu artykuł zapraszający do rozmowy o polskim kaznodziejstwie już w tytule zawierał znak zapytania. Chcieliśmy się dowiedzieć, jak polscy katolicy oceniają to, co słyszą z ambony. Czy rzeczywiście jest w tej dziedzinie kryzys, czy też mamy do czynienia na przykład ze zmianą oczekiwań ze strony słuchaczy?”. Po 24 latach warto ten znak zapytania ponowić, choćby w kontekście 800. rocznicy śmierci założyciela Braci Kaznodziejów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Adam Pawlaszczyk