Ten krzyż jest symbolem tego, że trzeba wyjść z przestrzeni sakralnej na ulice. Dać szansę doświadczenia łaski, spotkania z kochającym Bogiem także tym, którzy na co dzień omijają kościoły szerokim łukiem.
Pod koniec sierpnia do Polski dotrą krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani (Ocalenie Ludu Rzymskiego) - symbole Światowych Dni Młodzieży.
Wiele nawróceń dokonało się już pod tym krzyżem. Kolejne już pokolenie młodych niesie w sztafecie krzyż, który ich rodzice przed ponad 30 laty przynieśli na plac św. Piotra. Ten krzyż był już wszędzie - na kole podbiegunowym i na afrykańskiej pustyni, w wielkich zachodnich centrach handlowych i na oddziałach onkologicznych. Wędruje po parafiach, szkołach, akademikach, domach opieki, więzieniach. Gdziekolwiek się pojawia, ludzie padają na kolana, odbijają na nim swoje linie papilarne.
Prosty drewniany krzyż, który święty papież Jan Paweł II oddał w ręce młodych ludzi, którym tak bardzo ufał, o których mówił, że są przyszłością Kościoła, by nieśli go "na cały świat jako znak miłości Pana Jezusa do ludzkości".
Czy dziś młodzi są przyszłością Kościoła? Nie, są jego teraźniejszością. Są papierkiem lakmusowym kondycji Kościoła. Ich brak w parafiach jest smutną rzeczywistością.
A jednak to wciąż młodzi ludzie niosą krzyż ŚDM. To młodzi są nadzieją, że Kościół - po bolesnym, ale koniecznym oczyszczeniu, odrodzi się silniejszy i piękniejszy obecnością Chrystusa, o której zapominamy skupiając się na grzechach i słabości ludzi w Kościele. Ten krzyż jest symbolem tego, że trzeba wyjść z przestrzeni sakralnej na ulice. Dać szansę doświadczenia łaski, spotkania z kochającym Bogiem także tym, którzy na co dzień omijają kościoły szerokim łukiem.
Warto przyjść pod ten krzyż, kiedy już stanie na polskiej ziemi. Po co? By adorować Boga. Wypłakać się przed nim. Oddać Chrystusowi swoje życie, pokiereszowane jak drewno na tym 30-letnim krzyżu. Warto zabrać ze sobą kogoś, kto Kościół postrzega głównie od strony skandali z księżmi w roli głównej. "Może znajdą się i tacy, dla których będzie to pierwsze spotkanie z Kościołem, który nie jest tylko instytucją, ale wspólnotą, w której są tacy sami ludzi jak oni i w której doświadczą żywej obecności Jezusa" - ma nadzieję dyrektor Krajowego Biura Organizacyjnego ŚDM ks. Mariusz Wilk.