Myśl wyrachowana: Ewangeliczne ubóstwo to nie brak czegoś, tylko wolność od martwienia się o to.
Przed dwoma tygodniami pisałem o Małych Braciach Baranka. Wciąż pozostaję pod wrażeniem wizyty u nich. Przypomnę, że zgromadzenie to realizuje pierwotny charyzmat ubóstwa zakonów żebraczych.
Żebraczych? Kiedy człowiek słyszy coś takiego, w jego głowie rodzi się obraz domokrążców żyjących na koszt innych. I wizja ta byłaby prawdziwa, gdyby celem tych ludzi było zdobycie środków do życia, a zwłaszcza picia. Oni jednak akurat o pożywienie zupełnie się nie martwią. Żyją słowem Bożym, a ono mówi, że mamy się starać o królestwo Boga i Jego sprawiedliwość. „A to wszystko będzie wam dodane” – zapewnia Jezus. I jest dodane, bo gdy człowiek troszczy się o sprawy Boże, Bóg troszczy się o jego sprawy.
Na przykładzie Małych Braci Baranka zobaczyłem na własne oczy, na czym polega geniusz chrześcijańskiego ubóstwa. Ono nie oznacza, że nic nie masz, ono znaczy, że niczego nie można ci ukraść. Bo to, co użytkujesz, a nawet to, co jesz, nie jest twoją własnością. Nie jesteś do tego przywiązany, bo twoim celem jest Bóg. Wszystko inne przy Nim blaknie i matowieje, staje się niewarte zabiegów. Dlatego bracia poświęcają Mu dziennie około pięciu godzin modlitwy, w tym dwa razy po godzinie adoracji przed Najświętszym Sakramentem. Nie znaczy to, że pozostały czas przeznaczają na „sprawy ziemskie”. Nie, wszystko jest poświęcone Bogu, także proszenie o jałmużnę. Bo nie o zdobycie pokarmu im chodzi, tak jak nie o to chodziło świętym Franciszkowi i Dominikowi. To jest okazja do dzielenia się Ewangelią. Ten motyw najmocniej utkwił mi w pamięci. „Ta relacja jest całkowicie inna: jesteś ubogi, potrzebujesz. Ludzie cię przyjmują, czasem zaproszą do środka. Widzą habit, rozumieją, że należysz do Boga. Z tego często wywiązuje się rozmowa o sprawach wiary” – powiedział mi brat Etienne.
Czy nie dlatego Jezus wysyłał uczniów na głoszenie „bez trzosa, bez torby i bez sandałów”? Czy nie o to właśnie chodziło, żeby stać się zależnym od tych, którzy mają usłyszeć Dobrą Nowinę? Ta relacja otwiera tych, którzy cię przyjmują. Nie boją się ciebie, zdejmują pancerz nieufności. A ty ich nie pouczasz – ty się im odwdzięczasz. Słowo życia za chleb, nadzieja za otwartość, radość za gościnność. Dajesz ludziom dużo więcej, niż od nich dostałeś.
Gdy słuchałem Małych Braci Baranka, pojąłem, jak realnie należy traktować słowa Jezusa: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło”.
Spełnianie woli Boga, zawartej w Jego słowie, naprawdę jest pokarmem. Gdy człowiek jest wierny słowu Bożemu, dostaje wszystko, czego potrzebuje: dach nad głową, ubranie, chleb, a do chleba… zbawienie.
Franciszek Kucharczak