W Jedwabnem (woj. podlaskie) uczczono w niedzielę 80. rocznicę mordu Żydów w tej miejscowości, którego - według ustaleń IPN - dokonali Polacy z inspiracji Niemców. Przy pomniku upamiętniającym ofiary tamtych wydarzeń odmówiono modlitwy za zmarłych, odczytano treny, imiona i nazwiska jedwabieńskich Żydów. Złożono wieńce i kwiaty.
Nie było żadnych oficjalnych przemówień.
80. rocznica mordu przypadała w sobotę 10 lipca, ale ze względu na szabat, obchody odbyły się w niedzielę 11 lipca - wyjaśnił w rozmowie z dziennikarzami przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie Lesław Piszewski.
W uroczystościach wzięli udział m.in. doradca prezydenta RP ds. polityki zagranicznej Paweł Czerwiński, reprezentant Rady Ministrów sekretarz ds. polityki europejskiej, Polonii oraz dyplomacji publicznej i kulturalnej w MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk, szef Kancelarii Senatu RP Adam Niemczewski, pełnomocnik MSZ ds. kontaktów z diasporą żydowską Jarosław Nowak, wysłannik departamentu USA ds. holocaustu, przedstawiciele ambasad Izraela, Niemiec, były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss, naczelny rabin Polski Michael Schudrich, RPO Adam Bodnar, bp Rafał Markowski, ks. Wojciech Lemański, prof. Andrzej Rzepliński, politycy i wiele innych osób.
"Jesteśmy tutaj, aby modlić się razem, żałować razem" - powiedział krótko rabin Schudrich.
Według ustaleń śledztwa przeprowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej, 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa polskiej ludności zamordowała co najmniej 340 żydowskich sąsiadów. Większość - kobiety, mężczyźni i dzieci - została spalona żywcem w stodole. W ocenie IPN zbrodnia została dokonana z niemieckiej inspiracji (liczni przesłuchani świadkowie wskazali na przybyłych w tym dniu do Jedwabnego umundurowanych Niemców), ale - jak podawał Instytut w komunikacie o końcowych ustaleniach śledztwa, wydanym w lipcu 2002 roku - jej wykonawcami było co najmniej czterdziestu polskich mieszkańców Jedwabnego i okolic.
Śledztwo IPN umorzył w 2003. Uzasadnił wówczas, że nie udało się znaleźć wystarczających dowodów na udział osób innych niż osądzone za to już po II wojnie światowej.
O sprawie Jedwabnego zaczęło być głośno w 2000 r. po publikacji Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi", w której napisał, że 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem Polacy zamordowali 1,6 tys. Żydów. Zaczęła się szeroka, międzynarodowa dyskusja. IPN wszczął śledztwo, były ekshumacje, zdemontowano stary pomnik z napisem, że zbrodni dokonali hitlerowcy. 20 lat temu, w 60. rocznicę tamtych wydarzeń, prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, podczas największych jak dotąd uroczystości w Jedwabnem, przeprosił za tę zbrodnię.
"Bardzo smutne miejsce" - powiedział były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss. Przypomniał, że mówił o Jedwabnem, że to miejsce jest "ogromną plamą na mapie Polski", ale podkreślił, że są miejsca, gdzie ratowano Żydów.
"Ale ja osobiście znam stodoły, gdzie ratowano Żydów. Ja jestem dzieckiem holocaustu uratowanym przez polską rodzinę w kapliczce i w stodole, przez ukraińską rodzinę, w podwójnej ścianie. Także nie wolno oskarżać wszystkich Polaków. Polska była ofiarą okropną drugiej wojny światowej. Byliśmy ofiarą, ale niestety byliśmy też ofiarą ofiar. I takie zdarzenie jak to, mają być na przyszłość symbolem wstydu, symbolem zła, ale też hasłem: nigdy więcej nie mordować. Idziemy w inną drogę" - mówił Weiss. Dodał, że bardzo chciałby o tym rozmawiać na miejscu z młodymi ludźmi. Zaznaczył, że "warto żyć dalej, aby stworzyć lepszy świat".
"To jest możliwe, to jest bardzo ważne dla Polaków i dla Żydów i to jest właśnie wspólne wyzwanie dla nas i dla Polaków, bo my razem byliśmy ofiarą najgorszego totalitarnego systemu i reżimu w historii świata. Z tego powodu to miejsce jest znakiem zapytania o wartości ludzkie, ale znakiem krzyku. Nigdy więcej nie zabijać" - mówił Weiss. Dodał, że swoje obowiązki w tej kwestii ma wiele środowisk twórczych, by pokazywać "dobrą drogę", ale także i kościół i synagoga".
Kończący urzędowanie Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar mówił dziennikarzom, że skoro w Jedwabnem jest na obchodach "sporo ludzi dobrej woli" to oznacza, że z pamięci o tym co stało się w Jedwabnem zostało "jeszcze całkiem sporo".
"Wiemy dobrze, że sprawa Jedwabnego szalenie polaryzuje i dzieli, natomiast myślę, że dzisiaj przede wszystkim powinniśmy się skupić na godnym uczczeniu ofiar i po prostu o nich pamiętać i tutaj być. I zastanawiać się dlaczego to też jest ważne dla naszej historii"- mówił Bodnar. Wyjaśnił, że jest to ważne dlatego, że "mamy takie, a nie inne doświadczenia". "Zawsze byłem zwolennikiem tego, żeby poszukiwać tej prawdy historycznej, a nie tworzyć jakiś fałszywy obraz" - powiedział Bodnar.
Bodnar ocenił, że polskie państwo wykonało w sprawie Jedwabnego swoje zadanie "kompleksowo", było przeprowadzone śledztwo przez IPN. "Trzymajmy się wiedzy naukowej, która została należycie przez poważnych historyków zweryfikowana i nie widzę tutaj potrzeby kwestionowania tego, co właśnie IPN już dawno temu ustalił" - skomentował Bodnar pytany o to, co powiedziałby tym, którzy kwestionują sprawę Jedwabnego.
Przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie Lesław Piszewski ubolewał, że w obchodach nigdy nie biorą udziału mieszkańcy Jedwabnego, władze miasteczka nie reagują na zaproszenia.
"To jest zawsze czas zadumy, smutku (...) za każdym razem, jak przyjeżdżam, to gdzieś mam ból w sercu, kiedy zbliżam się do Jedwabnego. Nie tylko dlatego, że właśnie w tym miejscu wydarzyła się ta wielka tragedia, ale również dlatego, że od lat zapraszamy lokalnych mieszkańców, burmistrza, oficjeli, za każdym razem jest tutaj cisza i pustka. Brakuje nam mieszkańców Jedwabnego i uznania, że osoby, które zginęły tutaj, zasługują na pamięć. My tę pamięć będziemy czcili od początku, kiedy ta zbrodnia wyszła na jaw, zaistniała w życiu publicznym, mimo różnych kontrowersji związanych z wyjaśnianiem tej tragedii" - powiedział Piszewski.
Delegacja Gminy Wyznaniowej zapowiadała już wcześniej, że w niedzielę odwiedzi również inne miejsca, gdzie dochodziło do pogromów Żydów.