Takiego grobowca nie ma żadna kobieta w Europie. Zauważyli to nawet pątnicy z… Ameryki Południowej. W Trzebnicy trudno uwierzyć, że św. Jadwiga Śląska zmarła kilka wieków temu. Bosa księżna daje znać o sobie na każdym kroku. Szerokości geograficzne nie grają roli.
Nie tylko Niemcy i Polska – nawet Wenezuela i Meksyk żądają „przyłączenia do Śląska”. Tak można by w skrócie określić zasięg oddziaływania św. Jadwigi Śląskiej. Przywykliśmy do mówienia o „swoich” świętych – patronka Polski, Śląska, archidiecezji itp. – a przecież „prawo” do nich mają wierni Kościoła na całym świecie. I w przypadku św. Jadwigi Śląskiej jest to szczególnie widoczne.
Zobacz galerię zdjęć
Patronka pojednania między narodami ma zresztą więcej uniwersalnych „patronatów”: podczas gdy u nas jest uznawana m.in. za patronkę budujących się kościołów, wierni z krajów latynoskich uważają ją za patronkę zadłużonych, a nawet szukających dachu nad głową. Dla jednych – niespełniona mniszka, którą zmuszono do porzucenia marzeń o habicie zakonnym i której kazano poślubić księcia Henryka (nazwanego później Brodatym). Dla innych – spełniona i oddana żona, która pozostała w duchu i czynie mniszką. W rzeczywistości aktywność życia Jadwigi Śląskiej – jako żony, matki, księżnej, upraszającej skutecznie u męża łaskę dla skazanych na śmierć, fundatorki dzieł charytatywnych i osoby żyjącej modlitwą, Eucharystią i własnoręcznie opatrującej rany ubogich – to solidna szkoła średniowiecznego feminizmu. Bez wysokich obcasów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina