Prawo i Sprawiedliwość może się zarówno cieszyć, jak i martwić. Z jednej strony dobrze znany wróg jest lepszy od nieznanego. Donald Tusk ma już swoje lata i dobrze ugruntowany negatywny elektorat. Z drugiej jednak – Platforma pod jego wodzą może być lepiej zorganizowana niż w czasach, kiedy kierował nią Borys Budka.
08.07.2021 00:00 GN 27/2021 Otwarte
Donald Tusk przejął 3 lipca Platformę Obywatelską, zostając pełniącym obowiązki przewodniczącego partii. Podczas kongresu, który odbył się w Warszawie, wygłosił on ostre przemówienie, w którym zapewnił działaczy Platformy, że z Prawem i Sprawiedliwością można wygrać, i atakował rządzące ugrupowanie.
Powrót Donalda Tuska do krajowej polityki zapowiadano już od dawna, ale zwykle nic z tych zapowiedzi nie wynikało. Były premier nie po to wyjeżdżał z Polski, żeby wracać do niej w sytuacji, gdy ma po swojej stronie tylko połowę mediów (a nie prawie wszystkie, jak przed 2015 rokiem), nie kontroluje większości instytucji, a Prawo i Sprawiedliwość mimo kłopotów ciągle utrzymuje się na pierwszym miejscu w sondażach. A jednak Donald Tusk wrócił. W miarę zadowolony z tej sytuacji może być Borys Budka. Został on wprawdzie zmuszony do oddania szefostwa partii, ale oszczędzono mu w związku z tym publicznych upokorzeń. W gorszym położeniu jest Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy miał nadzieję na przejęcie władzy w Platformie Obywatelskiej. Tymczasem całą operację powrotu Donalda Tuska przeprowadzono bez pytania go o zdanie i nie zaproponowano mu żadnej, choćby symbolicznej, funkcji w partii.
Powody do niepokoju może mieć również Szymon Hołownia. Przed jego Polską 2050 nagle stanęło widmo powtórzenia losu Nowoczesnej, która powstała po to, by przejmować elektorat Platformy Obywatelskiej, a po kilku latach skończyła jako jej przystawka.
Prawo i Sprawiedliwość natomiast może się zarówno cieszyć, jak i martwić. Z jednej strony dobrze znany wróg jest lepszy od nieznanego. Donald Tusk ma już swoje lata i dobrze ugruntowany negatywny elektorat. Z drugiej jednak – Platforma pod jego wodzą może być lepiej zorganizowana niż w czasach, kiedy kierował nią Borys Budka. Również rozległe zagraniczne kontakty byłego szefa Rady Unii Europejskiej mogą się bardzo przydać partii. Przede wszystkim jednak tym zwolennikom Platformy Obywatelskiej, którzy od dłuższego czasu oczekiwali pojawienia się zbawcy na białym koniu, sam powrót dawnego lidera doda energii. Pytanie tylko, czy to wszystko wystarczy do czegoś więcej niż odzyskanie elektoratu, który w ostatnim czasie przeszedł do ugrupowania Szymona Hołowni. Pewne jest za to, że wróci wielka wojna PiS-u z anty-PiS-em. A właściwie już wróciła. W swoim przemówieniu, wygłoszonym podczas kongresu Donald Tusk mówił o izolacji Polski na świecie, nazywał Prawo i Sprawiedliwość „ewidentnym i bezwstydnym złem” oraz kpił sobie z butów prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Z kolei państwowe media nie przestają emitować nagrań, w których Donald Tusk mówi po niemiecku. Jak widać, niewiele się zmieniło od 2005 roku.•