Niska liczba zachorowań nie jest nam dana raz na zawsze. Możemy liczyć na ok. 3 miesiące przerwy między kolejnymi falami zachorowań na COVID-19 - powiedział w czwartek podczas konferencji dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej.
Mimo że nadal utrzymuje się tendencja spadkowa dotycząca liczby zachorowań i zgonów z powodu COVID-19, "pojawiają się już pierwsze sygnały wzrostu, bo mamy większą mobilność, bo wiele osób zapomniało o profilaktyce" - dodał.
Do kolejnej fali zachorowań, której możemy spodziewać się, zdaniem eksperta, w połowie września lub na początku października należy dobrze się przygotować.
"Żeby mówić o wytycznych na przyszłość trzeba dokonać bilansu przeszłości i teraźniejszości" - podkreślił. "Bilans nie jest zwycięski: 150 tys. zgonów, 15 mln zachorowań, to bilans porażki w walce z wirusem" - powiedział. Dodał, że "oprócz tego, że zmarło wiele ludzi, wiele osób zmaga się do tej pory z przewlekłymi dolegliwościami pocovidowymi".
Zdaniem Grzesiowskiego, z porażki należy wyciągnąć wnioski: "zbyt późno podejmowane decyzje, zbyt opieszale wprowadzane ograniczenia, nieskuteczny sposób zarządzania najcięższymi przypadkami, czyli wymuszone organizowanie łóżek covidowych, nie skończyło się pomyślnie" - wskazał. Powiedział, że konieczne jest więc obecnie "właściwe przygotowanie szpitali do kolejnej fali zachorowań, wyznaczenie wcześniej szpitali covidowych i wyposażenie ich odpowiednio, a także wprowadzenie podziału na szpitale covidowe i te, które będą mogły normalnie funkcjonować i leczyć pacjentów z innymi schorzeniami".
Dodał, że ważne jest również wygenerowanie jednolitych wytycznych terapeutycznych i diagnostycznych. "To, co szwankowało do tej pory, to brak jednolitych stanowisk ekspertów medycznych, mieliśmy zróżnicowane wytyczne konsultantów wojewódzkich i krajowych" - powiedział.
Wskazał, że "konieczne jest również przeprowadzenie wnikliwej analizy tego, co się wydarzyło przez pierwsze dwie fale pandemii, czyli jesienią i wiosną tego roku". Korzystne, jego zdaniem, byłoby zorganizowanie Centrum Zarządzania walki z pandemią, bo "dalej nie mamy ośrodka, który byłby ośrodkiem decyzyjnym, mamy tylko pojedyncze osoby, które informują nas o decyzjach".
Zdaniem dr Grzesiowskiego wszelkie ograniczenia powinny być wprowadzane wcześniej. "Należy reagować proaktywnie, zanim zacznie dochodzić do dużej liczby zachorowań, hospitalizacji i zgonów" - powiedział.
Dodał, jak ważne jest, biorąc pod uwagę sytuację epidemiczną, że "został wdrożony system ochrony granic, bo jest to istotny element działania zapobiegającego rozprzestrzeniania się wirusa". "Jeśli wpuścimy do Polski dużo ludzi z wirusem to będziemy mieli to, co się stało wiosną ubiegłego roku. Musimy pilnować granic: kwarantanna po przyjeździe, testy - z tego nie powinniśmy rezygnować" - dodał.
Dr Grzesiowski wskazał, że "jedyną sprawdzoną metodą prewencji pozostają powszechne szczepienia, które są skuteczne, mimo pojawienia się nowych wariantów koronawirusa". Podkreślił, jak ważna jest inwestycja w szczepienia, w dowolną formę promocji. "Być może nawet potrzebna jest nawet dyskusja o wprowadzeniu szczepień obowiązkowych" - powiedział.
Konieczne jest, zdaniem eksperta także prowadzenie akcji edukacyjnej wśród społeczeństwa dotyczącej COVID-19". Ekspert zwrócił uwagę, że "wiele osób nie rozumie, co to jest covid (...), a ktoś, kto nie boi się choroby, nie testuje się, ani się nie leczy ani się nie szczepi".
Zapewnił, że nie ma wątpliwości, że szczepionki Pfizer, AstraZeneca i Moderna w niemal równym stopniu chronią przed śmiercią i ciężkim przebiegiem choroby spowodowanej zakażeniem koronawirusem, nawet w przypadku wariantu Delta". Dodał, że "jest natomiast problem ze szczepionką firmy Johnson&Johnson, bo tu mamy jedną dawkę i już w tej chwili mówi się, że najprawdopodobniej będzie potrzebna druga dawka". Dodał, że " w świecie naukowym rozważa się czy podać drugą dawkę tej szczepionki czy należałoby zaproponować tym osobom doszczepienie szczepionką RNA, co byłoby z punktu widzenia immunologicznego najbardziej korzystne".