Z jakim pośpiechem Maryja biegła do Elżbiety! Jak bardzo było jej spieszno, by na własne oczy przekonać się, że dana jej obietnica nie jest ułudą. A Bóg w Swej dobroci dał Maryi jeszcze jeden dowód, że to ją właśnie wybrał na matkę Swojego Syna.
Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię.
Dlaczego dopiero teraz? Czemu Maryja nie zaczęła uwielbiać Boga w momencie, gdy za Gabrielem zamknęły się drzwi? Być może potrzebowała znaku, potwierdzenia, że wszystko, co się wydarzyło - spotkanie z Archaniołem, niewiarygodna obietnica poczęcia Syna Bożego - są prawdą; że jej się nie wydawało.
Przeczytaj także: Naczynie na Boga
I Bóg uszanował kobiecą potrzebę Maryi. "Oto krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną".
Z jakim pośpiechem Maryja biegła do Elżbiety! Jak bardzo było jej spieszno, by na własne oczy przekonać się, że dana jej obietnica nie jest ułudą. A Bóg w Swej dobroci dał Maryi jeszcze jeden dowód, że to ją właśnie wybrał na matkę Swojego Syna. To sama Elżbieta rozpoznaje w niej wielką Tajemnicę, wołając "A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?!".
Jak dobry jest Bóg, który szanuje naszą ludzką kondycję, nasze wątpliwości i nasze potrzeby, dając nam zawsze więcej, niż prosimy i niż oczekujemy.