Mark Rober - youtuber, były inżynier NASA i pracownik Apple'a, postanowił opowiedzieć o trudnościach i radościach, z jakimi boryka się jego syn, który ma autyzm.
Mark zaczyna swoje nagranie od pokazania się ze swoim synem, przytulenia go, wspólnego śmiania, a gdy dziecko odchodzi, stwierdza: to był mój syn i trochę wam o nim dziś opowiem.
Okazuje się, że były pracownik NASA, przez 8 lat kręcenia filmów na YouTube, nigdy nie pokazywał swojego syna. Sam stwierdza, że dla niektórych to może być szok, że w ogóle ma syna. Dba jednak bardzo o swoją prywatność i prywatność dziecka, które ma autyzm. Nawet w momencie robienia tego filmu i wrzucania go do internetu Mark przyznaje się, że jest przerażony. Jednak wraz z żoną czuli, że powinni to zrobić.
Przy okazji Mark pokazuje w swoim filmie także inne osoby, które mają autyzm. Np. na początku pojawia się syn jego znajomych, który doskonale wie, gdy mu się poda konkretną datę, jaki to dzień. Wspomina także Carly Fleischmann, która także ma autyzm i przez lata nie mogła mówić, więc ludzie myśleli, że jej autyzm jest bardzo zaawansowany, do momentu, gdy posadzono ją przed komputerem, a ona zaczęła pisać (dziś jest youtuberką!). Dzięki temu mogła wyjaśnić, jak się czuje osoba z autyzmem. Dlaczego ciężko jej się skoncentrować np. na jednej osobie. Mark świetnie to demonstruje będąc na placu zabaw. Zwraca uwagę, że osoba z autyzmem słyszy pana sprzedającego lody, dziecko, które płacze, samolot, samochód, do tego dochodzą zapachy i np. drapiąca metka. Ich zmysły są przeładowane.
Dlatego np. słuchawki mogą pomóc w takim miejscu, jak np. Disneyland - mówi.
Syn Marka, gdy jest w tłumie innych osób, może wydawać się trochę oderwany od rzeczywistości albo jakby nie wiedział, co się dzieje.
Gdy jednak jego syn jest w domu, w miejscu, które zna, w którym nie ma tylu rozproszeń, człowiek wreszcie dostrzega go takim, jakim jest.
W miejscu publicznym byście tego nie zobaczyli, ale on lubi się śmiać - opowiada Mark.
Dziecko lubi też rutynę i powtarzalność, ponieważ jest to znajome i przewidywalne. Mark śmieje się, że dzięki temu jego żarty zawsze są dla syna śmieszne.
Gdy ktoś przychodzi do domu po raz pierwszy, syn Marka zada pytania o ulubiony kolor i czy dom ma schody. Potem siada i koloruje kartkę na ulubiony kolor osoby i pisze jej list. Mark stwierdza, że dość szybko kończą im się znaczki i koperty, bo syn wysyła swoje prace poznanym osobom. I trzeba przyznać, że ci, którzy je otrzymują, cieszą się z nich.
Jego supermocą jest sprawianie, by inni byli szczęśliwi.
Mark wie, że dziecko, które potrzebuje specjalnej troski, bywa wyzwaniem. Zwraca uwagę również na to, co jego żona robi dla ich syna. Skupia się na mocnych stronach syna i stara się, by inni je także zauważyli.
"Udane życie to takie, w którym opuszczasz świat lepszym niż go zastałeś. [...] Osoby o specjalnych potrzebach mogą nie spełniać kryteriów sukcesu […] ale mają pozytywny wpływ na ludzi, którzy mają z nimi kontakt […] Pokazują proste radości, jakie oferuje życie" - zwraca uwagę Mark.
Zdaje sobie sprawę, że jego syn nigdy nie stanie na Marsie, nie znajdzie lekarstwa na raka, ale on i jego przyjaciele ze specjalnymi potrzebami są dla Marka gigantami.
"Oni czynią świat lepszym i jesteśmy szczęśliwi, że ich mamy".
The Truth About my Son
M. Gajos/yt