„Moje drogi w Panu” to rodzaj duchowej autobiografii Andrzeja Sionka, ewangelizatora, wieloletniego współpracownika ks. Franciszka Blachnickiego i założyciela Stowarzyszenia En Christo. Książka właśnie trafiła na sklepowe półki.
Publikujemy fragment tej poruszającej opowieści.
Kruchość
Po 30 latach niemal niczym nieskrępowanego rozwoju ekonomicznego, społecznego i kulturowego rzeczywistość nasza uległa gwałtownej przemianie, kiedy przed oczami ludzi całego globu stanęło widmo pandemii. Rzeczy, które w oczach wielu miały niemal bezgraniczną wartość, objawiły się jako kruche i wzruszalne. Jeszcze nie tak dawno w tytułach gazet dominowały informacje o niecodziennych dokonaniach ludzi i ich woli całkowitego sterowania tym światem i życiem innych ludzi. Sam postępując za Panem zacząłem zadawać sobie pytanie, jakie znaczenie ma to, co robię, skoro świat zdaje się zmierzać w innym kierunku i kreować własną obrzędowość, własne święta, własne bożki, nie licząc się z życiem danym nam od Boga.
Wydawało się, że najważniejsze, co mamy to uzbrojenie mające na celu odstraszanie innych – oraz PKB. Jednakże w obliczu nowego, nieznanego wirusa, który się pojawił, aby dotknąć ludzkość wszystkich kontynentów, sytuacja ta uległa zmianie. To co wydawało się mocnym i niewzruszonym, zaczęło być kruszone. Ludzie tej ziemi doświadczyli i doświadczają swojej kruchości i przemijalności. Ci, którzy chcieli manipulować życiem, nagle objawili się jako ci, którzy życie chcą ratować.
Pan jest w tym obecny
Sytuacja ta zrodziła we mnie niepokój, ale jeszcze mocniejszy był pokój wynikający z głębokiego przekonania, że Pan jest w tym obecny. Przekonania, że wszystko może być wstrząśnięte, ale to, co pochodzi od Niego, sprawy Królestwa, wstrząśnięte być nie mogą. Pomimo wszystko doświadczyłem ulgi. Zrodziło się pytanie, co Bóg chce nam przez to powiedzieć, jeśli w tym jest? Czy mamy patrzeć na to w kategoriach kary? Zgodnie z zaleceniami rządowymi, które przyjąłem jako opatrznościowe, poszedłem za radą Izajasza: „Idź, mój ludu, wejdź do swoich komnat i zamknij drzwi za sobą! Skryj się na małą chwilę, aż gniew przeminie” (Iz 26,20).
Miałem świadomość, że ludzie w swojej wyniosłości zaczęli stawiać samych siebie ponad Boga, co nie mogło się Jemu podobać. Miałem w pamięci grzech Dawida, który postanowił zliczyć swoje „PKB”. Bóg wiedział, że może to być początek odchodzenia Dawida od Boga i polegania coraz bardziej na sobie. Dlatego też spotkał Dawida gniew Boży. Objawił się w zarazie. Serce Dawida zostało złamane, gdy zobaczył jak Izrael niewinnie cierpi z powodu jego grzechu.
Kiedy Bóg działa, to działa „kompleksowo”. To co dla jednych wydaje się karą, dla drugich wydaje się błogosławieństwem. Kiedy tak przebywałem w zamknięciu, dotknęły mnie szczególnie słowa z Księgi Izajasza: „Dusza moja pożąda Ciebie w nocy, duch mój – poszukuje Cię w swym wnętrzu; bo gdy Twe sądy jawią się na ziemi mieszkańcy świata uczą się sprawiedliwości” (Iz 26,9).
Bóg przejął kontrolę
W tej sytuacji słowa te oznaczały dla mnie, że Bóg przejął kontrolę, że na nowo udziela nam daru bojaźni Bożej, abyśmy nie bali się niczego poza Nim samym. Prawdą jest, że wzmogła się nieprawość na tym świecie, ale prawdą też jest, że całe rzesze ludzi poszukują, kto nauczyłby ich dróg Pańskich, aby mogli kroczyć w sprawiedliwości. Karcenie w pewnym sensie zawsze niosło nadzieję dla Izraela. Przez poznanie tego, co czynili bezprawnie, otwarła się przed nimi droga ku sprawiedliwości.
Kiedy Bóg przejmuje inicjatywę musimy pilnować swojego serca, szczególnie w tych obszarach, w których panuje szarość, gdzie nie można odróżnić prawej ręki od lewej. Wszystko bowiem przed Bogiem staje się albo białe, albo czarne. Wiele szarości znika na moich oczach z życia społecznego, kulturalnego i kościelnego. Dlatego też przyszło nam żyć w świecie niezwykłych trudów w relacjach między ludźmi, organizacjami, narodami. W obliczu objawienia się chwały Bożej – przekraczającej nasze rozumienie obecności Boga – ujawniony zostaje nasz wewnętrzny bunt uciekinierów, nasze wewnętrzne złamanie i nawrócenie, albo nasza tęsknota za Nim samym i Jego miłością. Trwam zatem w nadziei, że jako lud Pana zrozumiemy swój grzech, upokorzymy się, będziemy wzywać imienia Pańskiego, ofiarujemy Mu to, co jest cenne w naszych oczach. On wysłucha nas, przebaczy nam nasz grzech, zaraza ustąpi i tak ocali Swój lud.
Inny świat
Kiedy otworzymy drzwi naszych domów okaże się, że świat za naszymi drzwiami jest inny niż ten, który opuściliśmy. Podobnie jak to było w przypadku Lota czy Noego. Wciąż jeszcze tęsknimy za powrotem do tego, z czego wyszliśmy, wciąż trudno nam przyjąć myśli o konieczności nawrócenia. Wielu próbuje dzisiaj z całą stanowczością ogłaszać, że odzyskaliśmy pełną kontrolę nad tym, co się dzieje w świecie, nad jego ekonomią – po chwili jednak okazuje się, że wcale tak nie jest. Jak nigdy prawda i kłamstwo przenikają się ze sobą, ale jedno, i drugie szybko wypływa na wierzch. Wynika stąd, że w tym nowym świecie przyjdzie głosić Ewangelię pośród wielu napięć.
Jednocześnie nadchodzi czas niezwykłej otwartości ludzi, którym wydawało się, że mają wszystko, że nic im nie brakuje, a dziś stwierdzają, że nie mają nic poza pustymi rękami. Instytucje, organizacje, środki finansowe nie są w stanie nam zapewnić poczucia bezpieczeństwa, jakiego potrzebujemy. Nowy świat, mający przed sobą przyszłość, możemy zacząć budować od zbudowania samych siebie w Panu, od budowania jeden drugiego, od woli wzajemnego wspierania się i od chęci sprzymierzenia się między sobą z uwagi na Pana – to są najpewniejsze inwestycje otwierające przed nami drogi Królestwa Bożego.
Książkę kupisz tu: http://bit.ly/moje-drogi-w-panu-sklep
Andrzej Sionek