W czasie ostatniej choroby, na dwa lata przed śmiercią, modliła się: "Wszystko w pełni dla Boga. Od świtu do nocy - wszystko dla Boga. Od urodzenia do śmierci - wszystko dla Boga".
W czasie ostatniej choroby, na dwa lata przed śmiercią, modliła się: "Wszystko w pełni dla Boga. Od świtu do nocy - wszystko dla Boga. Od urodzenia do śmierci - wszystko dla Boga. Od początku do końca - wszystko dla Boga. Pierwszy oddech i ostatni - dla Boga, świadomie dla Boga. Pierwsze słowo do Boga: Kocham Ciebie. Ostatnie: Kocham Ciebie, Boże. Pragnę żyć dla Ciebie, Boże. Każde słowo, każda myśl, każda modlitwa, każde spojrzenie - tylko dla Boga. Niczego nie chcę, tylko wszystko dla Boga".
Matka Czacka wiedziała, jak pomocna jest wiara w niesieniu niepełnosprawności, i że osoba niewidoma "może w sobie zrealizować pełnię najwyższego życia ludzkiego - życie duchowe". Całość dzieła opierała więc na mocnym fundamencie zawierzenia opatrzności Bożej i przekonaniu o szczególnym powołaniu do służby krzyżowi. "Im bliżej kto Boga, tym mniej ślepy. Ja także ślepa. Dopiero przejrzę naprawdę, jak stanę przed Bogiem twarzą w Twarz" - zapisała 6 lutego 1928 roku. Zaczytana od dzieciństwa w traktacie "O naśladowaniu Chrystusa" od pierwszych chwil zgromadzenia uważała, że głównym jego celem musi być wynagradzanie Panu Jezusowi za duchową ślepotę ludzi.
Pragnęła, by niewidomi w swojej niepełnosprawności dostrzegli kapitał łaski dla nich samych i źródło apostolstwa wśród tych, których nazwała "niewidomymi na duszy".
W "Dyrektorium" zapisała, że "cierpienie wstrętne naturze człowieka, bez którego jednak nie może być mowy o świętości". Matka wiedziała, że przez cierpienie Bóg wchodzi w świat. W bólu nie tylko poznajemy prawdę o obecności Boga wśród nas, ale możemy czynnie włączyć się w Jego zbawcze działanie. Dlatego zachęcała siostry do codziennego ofiarowania jako swojego krzyża wszystkich cierpień, trudności i przykrości w intencji Ojca Świętego, Kościoła i ojczyzny, na zadośćuczynienie za grzechy własne i całego świata, a zwłaszcza za duchową ślepotę ludzi.
Przed operacją, 6 sierpnia 1921 r., składając w obecności ks. Korniłowicza prywatny ślub, oddała siebie Bogu na zupełną i wyłączną służbę jako ofiara całopalna. Wyrzekła się wszystkiego, co nie zmierza ku chwale Bożej i ślubowała dozgonną czystość, ubóstwo i posłuszeństwo, kochając i uwielbiając Boga za wszystkie krzyże przeszłe, teraźniejsze i przyszłe. A wierząc i ufając, że z męki Zbawiciela spłynie męstwo i siła, ślubowała do końca życia dźwigać z radością i weselem wszystkie krzyże, które Bóg z miłosierdzia swojego jej ześle. Operacja się udała, choć wkrótce zdiagnozowano przerzut. To jej podwójne cierpienie - ślepoty i fizycznego bólu - przeżywane w radości i pokoju zjednywało dla Boga wiele osób. Choć i tak było niczym wobec przeprowadzonego bez znieczulenia usunięcia gałki ocznej, któremu poddano ją z powodu ran po bombardowaniu Warszawy we wrześniu 1939 roku.