My po prostu nie lubimy autorytetów, nie ufamy im, a często ich nie mamy. Zamiast tego wierzymy w spiskowe teorie dziejów.
Ksiądz też wierzy w tego covida? – usłyszał znajomy kapłan pytanie zakrystiana w kościele, w którym odprawiał Mszę św. Znajomy zaczął tłumaczyć, że kwestie wiary odnosi do Boga, a w sprawach medycznych ufa lekarzom, ale – jak nietrudno zgadnąć – zakrystiana to nie przekonało, bo przecież żadnej pandemii nie ma; to tylko wytwór firm farmaceutycznych, polityków i mediów. A skoro nie ma epidemii koronawirusa – a tak myśli podobno jedna piąta Polaków (!) – to logiczne, że nie ma czego się bać.
Efekty takiego myślenia można zobaczyć także w niektórych świątyniach, gdzie nie są zachowywane zalecenia sanitarne. Jeden z moich studentów tak spuentował rozmowy z parafianami lekceważącymi potencjalne zarażenie: „A bo młody to młody, jakoś przeżyje. A stary to już stary, ile mu zostało tego życia. A może i życie marne, to nie szkoda. A choremu teleporadę i też da radę. Wiara w narodzie jest ogromna”.
Wiem, to nic nowego, że w kwestii – jakkolwiek brzmi to absurdalnie – wiary i niewiary w wirusa, ale także sposobów radzenia czy raczej nieradzenia sobie z pandemią, stosowanych rozwiązań i obostrzeń jesteśmy ostro podzieleni. Wiemy o tym co najmniej od momentu, gdy wraz z odejściem ubiegłorocznej wiosny minęło przerażenie, ale też solidarność i odpowiedzialność. Ostatnie zaś miesiące potwierdziły, że cały nasz naród to lekarze, a nawet wirusolodzy – 38 milionów – więc nie wiem, skąd to narzekanie na brak medyków. Przecież każdy wie sam i najlepiej, jak się leczyć albo nie leczyć, jaki lek stosować albo nie stosować, jak ominąć kwarantannę, a przede wszystkim szczepić się czy nie szczepić i, rzecz jasna, jaką szczepionką. Dlaczego? Bo my po prostu nie lubimy autorytetów, nie ufamy im, a często ich nie mamy. Zamiast tego wierzymy w spiskowe teorie dziejów, jak w ów supertajny światowy rząd – aż jedna czwarta Polaków (!) – który rzecz jasna kreuje rozwój światowej pandemii i kieruje nim. Wierzymy w zmowy bogatych firm przeciw maluczkim, których każdy chce wykorzystać i zniewolić. Kłania się tutaj dyskutowana ostatnio mocno teza Andrzeja Ledera o prześnionej rewolucji lat 1944–1956 i związanych z nią resentymentach, o odrzucaniu autorytetów, ale to pewnie temat na inny felieton.
Ostry społeczny podział na covidowców i antycovidowców jest w Polsce faktem, co jest najbardziej widoczne na wszelkich forach internetowych, ale angażowanie się tzw. mainstreamowych mediów po stronie antycovidowców jest w tym zjawisku pewną nowością. Weźmy jeden prawicowy tygodnik, uznawany za opiniotwórczy. Wojciech Cejrowski krzyczy w tytule felietonu „Odwal się”, by dalej stwierdzić, że z „głupkami nie warto rozmawiać”, a na koniec chwali się kupnem koszulki z napisem, który ma być młotem na tzw. covidowców, zwracających uwagę antycovidowcom na konieczność noszenia maseczek. Skoro pierwsze miejsce wśród tych, którzy „nie wierzą” w istnienie pandemii, ale „wierzą” w istnienie supertajnego światowego rządu, zajmują sympatycy Konfederacji (aż 40 proc.!), nie dziwi obecność na łamach Janusza Korwin-Mikkego, który sprywatyzowałby całą służbę zdrowia, zniósł podatek dochodowy, pasy w samochodzie i wyborcze prawa kobiet. Tak więc i na lekturę tekstu z gatunku „38 milionów Polaków – lekarzy, informatyków, cybernetyków” i gołosłowne twierdzenia, że bez lockdownu zmarłoby 40 tysięcy, a nie 65 tysięcy Polaków (już więcej), szkoda czasu. W tym kontekście tłumaczenie Łukasza Warzechy, że poprzednia okładka tygodnika z Billem Gatesem i tytułem „Ja was wszystkich zaszczepię! Bill Gates i jego plan uszczęśliwienia świata” nie miała wcale antyszczepionkowego wyrazu, czy powiedziałabym szerzej: antycovidowego wyrazu – jest po prostu mało wiarygodne.
Ale bynajmniej to nie wszystko, bo kolejny tekst pokazuje, że pewne poglądy – w których istocie leży odrzucenie autorytetów – czy to naukowych, czy religijnych – chodzą parami. Otóż według doniesień owego tygodnika w czasie pandemii rzekomo umocniły się w Kościele, także w Polsce, grupy tradycjonalistów, czyli członków i sympatyków Bractwa Piusa X, założonego przez abp. Marcela Lefebvre’a, których biskupów swego czasu ekskomunikował Jan Paweł II. Tak, tego samego Bractwa, które kontestuje postanowienia Soboru Watykańskiego II i generalnie krytykuje (choć uznaje) posoborowych papieży, z wyjątkiem Benedykta XVI, który zdjął ekskomunikę z kilku biskupów i rozpoczął rozmowy doktrynalne…
No cóż, każdy przecież, jak ów zakrystian, wie lepiej, przepraszam – wie swoje: „A bo młody to młody, jakoś przeżyje. A stary to już stary, ile mu zostało tego życia…”. •
Ewa K. CZACZKOWSKA