Myśl wyrachowana: Bóg kocha mnie całego, nawet z uszami, ale niekoniecznie z tym, co mam za uszami.
* * * * *
Trans-sport
Nowozelandzki sztangista, 43-letni Laurel Hubbard, ma szanse być pierwszym transpłciowym olimpijczykiem. „Laurel” to imię żeńskie. Kiedyś Hubbard nosił imię Gavin i jako mężczyzna bił rekordy Nowej Zelandii juniorów. W 2013 roku „zmienił płeć”. Jako kobieta został zwycięzcą Igrzysk Pacyfiku na Samoa. Niedawno zdobył prawo wystąpienia na igrzyskach w Tokio w kategorii superciężkiej kobiet. Według wytycznych MKOl byli mężczyźni mogą konkurować z kobietami pod warunkiem, że będą mieli odpowiednio niski poziom testosteronu. W świetle niedawnych zmian prawnych w USA, podpisanych przez Joego Bidena, można więc powiedzieć, że Hubbard reprezentuje staroświecki styl transpłciowości. W Ameryce bowiem sportowcy będą mogli rywalizować w męskich lub żeńskich konkurencjach sportowych tylko na podstawie deklaracji o swojej płci. Czy to oznacza faktyczny koniec sportu kobiecego? Niekoniecznie. W Ameryce już zdarzają się sytuacje, na razie w szkołach, gdy dzieci grają ze sobą, ale nie mogą poznać wyniku, bo… nie można kogokolwiek dyskryminować z powodu tego, że przegrywa. A zatem przed nami świetlana wizja tolerancyjnego sportu – każdy sportowiec będzie mógł startować, gdzie chce, i konkurować, z kim chce, i nikt nie poniesie porażki, bo porażka będzie zakazana. Pytanie, kto w takim razie zwycięży, pozostaje otwarte. I rodzi się kolejne pytanie: dlaczego do udziału w olimpiadzie nie wystarczy deklaracja „jestem sportowcem”?•
Franciszek Kucharczak