Utrzymuje się spadający trend liczby zakażeń kororonawirusem. Czy nie będzie wzrostów spowodowanych majówką, jeszcze się okaże - powiedział w czwartek PAP prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 6431 nowych zakażeniach koronawirusem i o śmierci 510 chorych. W szpitalach przebywa 19 433 chorych z COVID-19, a 2334 z nich jest podłączonych do respiratorów.
Prof. Pyrć przypomniał, że wyniki nowych zakażeń SARS-CoV-2 powinniśmy porównywać tydzień do tygodnia. Powołał się na model epidemiczny, który dostępny jest na stronie ICM Uniwersytetu Warszawskiego i na podstawie danych o zakażeniach prognozuje przebieg epidemii.
"Dzisiejsze wartości zachorowań mieszczą się w przedziale przewidzianym w modelu ICM" - powiedział.
Wskazał, że dzisiejsze dane nie pokażą jeszcze ewentualnych wzrostów po weekendzie majowym.
"Po dwóch tygodniach od majówki będziemy mogli powiedzieć coś więcej, czy nie będzie wzrostów zakażeń, ale jeszcze za wcześnie, żeby o tym mówić" - powiedział.
Zdaniem prof. Pyrcia obostrzenia powinny być luzowane ostrożnie, z uwzględnieniem zmieniającej się sytuacji.
"Musimy obserwować to, co się dzieje. Spadająca liczba zakażeń to argument, żeby obostrzenia luzować, ratować gospodarkę i wracać do normalnego życia. Jeżeli jednak zrobimy to za szybko, będziemy mieli efekt taki jak jesienią czy wiosną" - powiedział.
Dodał, że sadek liczby zakażonych "nie oznacza, że epidemia wygaśnie całkowicie. Jeśli transmisja wirusa się zmniejszy będą potrzebne mniejsze obostrzenia i restrykcje, żeby utrzymać sytuację pod kontrolą".
Zdaniem prof. Pyrcia sytuacja zmieni się diametralnie dopiero wtedy, gdy osiągniemy odporność zbiorowiskową, gdy znacząca większość społeczeństwa będzie zaszczepiona.
"Jeśli zdążymy przed jesienią jest szansa, że nie dojdzie do kolejnej fali zakażeń i kolejnych ograniczeń" - powiedział.
Pytany, czy będzie konieczność przyjmowania aktualizowanych szczepionek chroniących nas przed nowymi wariantami, powiedział, że to się dopiero okaże.
"Najnowsze publikacje na temat skuteczności szczepionki Pfizera wskazują, że efektywność preparatu zmniejsza się w przypadku niektórych wariantów z 90 proc. do ok 75. proc., ale ochrona przed ciężką postacią choroby i śmiercią pozostaje bliska 100 proc.". Dodał, że "również wyniki innych badań wskazują, że szczepionki, które mamy, skutecznie nas chronią, jeśli nawet nie zawsze przed samym zakażeniem, to przed ciężką postacią choroby i śmiercią".